Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Istotnie, cały świat jest zbyt wyłącznie zajęty sobą, aby można mieć poważne zdanie o kimś innym, z leniwą gotowością akceptuje się ten stopień szacunku, jaki bez wahania okazujesz sobie. Bądź, czym chcesz, żyj, jak chcesz, ale okazuj dufną zuchwałość, bez nieczystego sumienia, a nikt nie będzie moralnie śmiał gardzić tobą. Spróbuj z drugiej strony stracić zgodę z sobą, zadowolenie z siebie, pokaż, że sobą gardzisz, a na oślep przyznają ci słuszność.
Thomas Mann, Mario i czarodziej. Pajac.
Samoocenę zazwyczaj definiuje się jako ewaluację, stosunek do własnej osoby, postawę wobec siebie samego. Wymiennie literatura psychologiczna często wobec niej używa sformułowania: poczucie własnej wartości. Termin ten obecny jest nie tylko w języku potocznym – w rozumieniu opisu tego, jakie jednostka ma na swój temat przekonania. Ale również i w języku nauki, który stara się przedstawiać ją poprzez podkreślanie poszczególnych jej cech jako relatywnego i dynamicznego zjawiska, bycia jedną z emocjonalnych kompetencji, znaku wiary we własne możliwości, powiązania poczucia skuteczności i szacunku do samego siebie. Bądź też opisuje ją poprzez dwa aspekty: węższy – związany z opiniami na temat własnej osoby (takimi jak na przykład: umiejętności gry w szachy, atrakcyjności interpersonalnej, inteligencji, specific self-esteem) oraz szerszy, zwany samooceną ogólną bądź globalną, związany z całościową oceną siebie przez daną osobę (global self-esteem). Ten sposób ujmowania zagadnienia jest szczególnie obecny w literaturze anglojęzycznej. Przeciwnie do literatury polskiej, która to literatura rozróżnia poznawcze i afektywne strony poczucia własnej wartości, podkreślając znaczenie emocji w postrzeganiu własnego Ja. Wiele mówiący jest przekład terminu self-esteem jako globalne samowartościowanie (global self-evaluation) w opozycji do poznawczej wizji siebie nazywanej w tym ujęciu właśnie samooceną (self-assessment). Widocznym jest, że poczucie własnej wartości jest zjawiskiem mogącym być ujmowanym jedynie subiektywnie w oparciu o postrzeganie i ocenę własnej wartości, a więc zawiera dwa wymiary poznawczy i emocjonalny. Takie ujęcie obecne jest u Morrisa Rosenberga, Skali samooceny SES. Za autorem i tłumaczeniem tytułu Skali SES w pracy obecny będzie termin samoocena, rozumiany jako pozytywna bądź negatywna postawa wobec Ja, ukierunkowana na globalną ocenę siebie. Rosenberg uważa, że wysoka samoocena nie oznacza postrzegania siebie za lepszego od innych ludzi, a wystarczająco dobrego człowieka. Niska samoocena natomiast jest wyrazem niezadowolenia, odrzucenia własnego Ja. W tej koncepcji samoocena, będąc jedną ze składowych koncepcji Ja, jest w wypadku osób dorosłych, cechą względnie stałą.
Tyle o poczuciu własnej wartości literatura naukowa. Potocznie rzecz ujmując, z poczuciem własnej wartości czy samooceną chodzi o to, aby człowiek potrafił adekwatnie ocenić swoje umiejętności, docenić zasoby oraz przyjąć wady i niedociągnięcia bez nadmiernego zapadania się w zły nastój bądź wpadania w samouwielbienie. Niektórzy – zwolennicy rozdzielenia tych dwóch pojęć – wskazują, że poczucie własnej wartości jest pewnym psychicznym stanem budowanym opartym na elementarnej, uogólnionej ocenie siebie, samoocena natomiast jest wypadkową własnych opinii i sądów danej osoby dotyczących jej cech fizycznych, psychicznych i społecznych wpływających zwrotnie na jej nastrój, zachowania i funkcjonowanie społeczne. Samoocenę wyznaczają dwie postawy: samoakceptacja i samoodtrącenie. Pierwsza przejawia się w wierze, zaufaniu i szacunku dla siebie samego, daje podstawę do wykorzystywania swoich możliwości, jak również dzięki niej człowiek potrafi poddać korekcie swoje zachowanie pod wpływem sugestii innych. Osoby akceptujące się mają korzystne, adekwatne mniemanie o sobie i satysfakcjonujące samopoczucie. Samoodtrącenie natomiast rozumiane jest jako stosunek do samego siebie związany z przeżywaniem poczucia krzywdy, poczucia winy, poczucia niższości czy też innych odczuć związanych z pretensją i żalem wobec siebie. Osoba taka niestety nie potrafi docenić własnych osiągnięć, celuje natomiast w przecenianiu porażek, zmierzaniu do poniżenia siebie, z brakiem akceptacji i lubienia się włącznie. Samoocenę wpisana jest w dwa wymiary – wysokość oraz pewność. W tym rozumieniu samoocenianie się może być: zawyżone i pewne, zawyżone i niepewne, zaniżone i pewne, zaniżone i niepewne. Pewność zdecydowanie ma większy wpływ na zachowanie człowieka niż wysokość. To w jaki sposób odbieramy oceniamy swoją samoocenę zależy często od naszego wychowania. Bazą chwiejnego poczucia własnej wartości są najczęściej komunikaty od osób znaczących podważające wartość dziecka (np. rodziców, dziadków, rodzeństwa. opiekunów). Po narodzinach dziecko odbierane jest jako cenne samo w sobie, dlatego i w związku z tym dostaje komunikaty od otoczenia odpowiednie do takiego sposobu jego postrzegania. Z czasem jednak na skutek rozmaitych oczekiwań otoczenia czy sposobów wychowania otrzymuje komunikaty, które przekonują je albo pozwalają podejrzewać, że wartość jego jako człowieka zależy od rozmaitych czynników zewnętrznych lub od konkretnych działań czy umiejętności. Tak wychowywane dziecko zaczyna się starać, by sprostać tym wymaganiom i zasłużyć ponownie na to, by móc się poczuć wartościowym i kochanym przez rodziców dzieckiem. Tak wychowywane dziecko staje się często także jako dorosły osobą zależną od otoczenia, zewnątrz sterowną i niepewną siebie (własnej elementarnej wartości jako człowieka). Kolejnymi zmiennymi mającymi wpływ nakształtowanie poczucia własnej wartości: porównania społeczne – inni stanowią punkt odniesienia do wartościowania siebie; bilans osiągnięć i porażek – zwykle porażka rodzi poczucie niezadowolenia, a sukces powoduje wzrost samooceny; aktywność własną – praca nad sobą, działania powodujące zmiany w zakresie stosunku do siebie. Konsekwencją tych mechanizmów jest wybieranie spośród zbioru dostępnych człowiekowi zachowań tych, które odpowiadają zewnętrznej sytuacji, nie potrzebom jednostki, manifestuje się ów w wyborze kierunku rozwoju czy samorealizacji, asertywnych v. nieasertywnych relacjach z innymi, sposobach autoprezentacji, radzeniu sobie z krytyką nieuzasadnioną i tą uprawniona, reagowaniu na napięcie i brak powodzenia.
Jeżeli poczucie własnej wartości definiujemy jako postawę wobec samego siebie, to wskazujemy, że zawiera ona trzy składniki: intelektualny – samoopis, odpowiedź na pytanie: „Jaki jestem?”, przekonania na swój temat i negatywny lub pozytywny sposób wartościowania własnych cech i zachowań („Jaki chciałbym być?”); emocjonalny – stopień samoakceptacji lub samoodtrącenia, uczucia, jakie do siebie żywi człowiek, odpowiedź na pytania: „Czy lubię siebie samego? Czy uważam, że zasługuję na miłość? Czy się nienawidzę?”, stosunek osoby do samego siebie zdecydowanie wpływa na zachowanie człowieka, i tak na przykład jeśli uważa się on za osobę gorszą od innych bezwartościową, najczęściej będzie podejmował funkcjonował ograniczająco, destrukcyjne, jak również nawet autoagresyjne, a co ważne – nie dowierzając we własne możliwości – nie będzie angażował się z wysiłkiem w nowe zadania, będzie rezygnował z wyzwań, szczęścia, a upewniał w poczuciu beznadziejności; behawioralny – zachowania osoby wobec siebie, sposób, w jaki się ona traktuje. Nathaniel Branden, pisarz i psychoterapeuta, wylicza sześć filarów poczucia własnej wartości, których rozwijanie ma bezpośredni wpływ na wzmocnienie samooceny. Są nimi:
świadome życie – chęć poznania świata, aktywność poznawcza, gotowość do ciągłego uczenia się i zmiany poglądów, akceptacja tego, czego zmienić nie można oraz dążenie do samopoznania, czyli analizy własnych wad i zalet, kontakt ze swoimi emocjami, potrzebami, wartościami i aspiracjami;
praktyka samoakceptacji – bycie swoim przyjacielem, troszczenie się o siebie, dbanie o zaspokojenie własnych potrzeb, współczucie sobie, dawanie sobie samemu wsparcia;
praktyka odpowiedzialności – poczucie kontroli nad własnym życiem, chęć podejmowania decyzji i liczenia się z ich konsekwencjami;
praktyka asertywności – dbanie o własne prawa i potrzeby, umiejętność wyrażania siebie bez krzywdzenia innych;
praktyka życia celowego – umiejętność określania i realizacji priorytetów zgodnie z własnymi potrzebami i marzeniami;
integralność osobista – życie w zgodzie z samym sobą, z własnymi przekonaniami, wartościami i normami oraz rozwój życia duchowego.
Należy wiedzieć, że nieadekwatna samoocena może stanowić źródło ogromnego cierpienia jednostki. Najczęściej wynika z niewystarczającego poznania siebie, z nikłej samoświadomości. Okazuje się, że osoby wykazujące niedostatki w zakresie oceniania siebie kompensują sobie niedostatki dominacją, agresywnością, brakiem szacunku wobec innych. Zaniżonemu poczuciu własnej wartości może także towarzyszyć częstsze przeżywanie smutku, wstydu, braku pewności siebie, niekorzystne wobec siebie porównywanie się ludźmi, ocenianie się oczami innych poprzez nadmierną samokrytykę i poczucie bezwartościowości, wyznaczanie sobie nieprawdopodobnie trudnych do spełnienia wyzwań. Jak nie trudno się domyślić, zaniżona samoocena w połączeniu z powyższymi cechami i sposobem postepowania mogą być powodem rozwoju depresji. Można powiedzieć zatem w podsumowaniu, że: przekonanie jednostki o własnej wartości i wyjątkowości jest jedną
z najcenniejszych rzeczy, jakie możemy posiadać (A. Storr: Samotność. Powrót do jaźni.)., a poczucie własnej wartości zmienia w głowie przycisk „muszę” na chcę. Niesie spokój i wynikającą z tego spokoju moc. Pozwala nam próbować, czego dusza zapragnie, bo nie osłabiają go ani błędny, ani porażki. Jest bazą, do której zawsze możemy wrócić, kiedy spotykają nas w życiu trudności (T. Mindewicz – Puacz: Luz. I tak nie będę idealna.). Pamiętając o tym, warto uczciwie przyjrzeć się swemu poczuciu wartości. I postarać się pracować nad nim, dbając, żeby nie zapominać o szacunku i dobroci dla samego siebie.
Kofta, M., Doliński, D. (2000) Poznawcze podejście do osobowości. [w]: red.
J. Strelau: Psychologia. Podręcznik akademicki. T.2. Psychologia ogólna. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk.
Łaguna, M., Lachowicz-Tabaczek, K., Dzwonkowska, I.: Skala samooceny SES Morrisa Rosenberga – polska adaptacja metody. Psychologia Społeczna 2007;.2,02 (04):164-176.
Wojciszke, B. (2002). Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii społecznej. Wydawnictwo Naukowe Scholar. Warszawa.
Wojciszke, B. (2003). Pogranicze psychologii osobowości i społecznej: Samoocena jako cecha i motyw. W: B. Wojciszke, M. Plopa (red.). Osobowość a procesy psychiczne i zachowaniowe. Oficyna Wydawnicza Impuls. Kraków.
Colman, A., M. (2015). A Dictionary of Psychology. Oxford Univesity Press. New York.
Lindenfield, G. (1995). Poczucie własnej wartości. Ravi. Łódź.
Gut, R. (2008). Poczucie własnej wartości. Nowa Polszczyzna, 1.
Murphy, J. (2008). Zdobądź pewność siebie i poczucie własnej wartości. Dom Wydawniczy Rebis. Poznań.
Branden, N. (2007). Jak dobrze być sobą: o poczuciu własnej wartości. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk.
Branden, N. (2008). Sześć filarów poczucia własnej wartości. Ravi. Łódż.
Rosenberg, M. (1965). Society and adolescent self-image. Prinston Uniwersity Press. New York.
Blascovich, J., Tomaka, J. (1991). Measures of self-esteem. W: J. P. Robinson, P.r. Shaver, L. s. Wrightsman (red.). Measures of personality and social psychological attitudes. Volume 1: Measures of social psychological attitudes (s. 115-160). Academic Press. New York.
Dymkowski, M. (1993). Poznawanie siebie. Wydawnictwo Instytutu Psychologii PAN. Warszawa.
Anastazi A., Urbina S. (1999). Testy psychologiczne. : Pracownia Testów Psychologicznych PTP. Warszawa.
Baumeister, R. F., Cambell, J. D., Krueger, J. I., Vohs, K. D. Does high self-esteem cause betterperformance, interpersonal success, happiness, or healthier lifestyles? Psychological Science in the Public Interest, 2003;4,1-44.
Cieślak, K., Praca doktorska: Wybrane cechy psychiczne a sytuacja społeczna osób z ograniczeniem sprawności spowodowanym leczeniem choroby nowotworowej. Poznań, 2018.
Autorka: dr Katarzyna Cieślak, psycholog, certyfikowany psychoonkolog PTPO i certyfikowany superwizor psychoonkologii PTPO, w 2019 r. zdobyła tytuł doktora nauk medycznych na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, pracuje jako wykładowca, szkoląc przyszłych lekarzy i inny personel medyczny. Od 14 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz szkoląc Ochotniczki i liderki klubów Amazonek. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Kobiecość to nie są duże piersi,
to nie ta czy inna część ciała.
Seksapil wychodzi z głowy,
zmysłowość jest w zupełnie innym miejscu
i trzeba o tym pamiętać.
Joanna Sałyga „Chustka“
Piersi w naszej kulturze są symbolem kobiecości, kobiecej seksualności i zmysłowości oraz macierzyństwa. Są nacechowanym erotyzmem obiektem kobiecej dumy i pożądliwych spojrzeń płci przeciwnej. Zbyt małe krągłości wpędzają w poczucie niskiej wartości i niepewności w relacjach damskomęskich.
Kobiecość nadwyrężona
Nowotwór piersi ze względu na tę symbolikę uderza nie tylko w cielesność, ale i w składowe elementy kobiecej tożsamości:
obraz ciała, czyli to, co myślę o swoim ciele, jak je oceniam, jakie emocje we mnie budzi;
poczucie kobiecości, określające w jakim stopniu czuję się kobieco, oraz
atrakcyjności seksualnej, czyli jak bardzo widzę siebie jako osobę atrakcyjną w ogóle i atrakcyjną dla swojego partnera/ki.
Usunięcie całej piersi, czyli mastektomia, w większym stopniu niż operacja oszczędzająca (usunięcie fragmentu piersi) może wpłynąć na to, w jaki sposób postrzegasz i doświadczasz swojej fizyczności: co o niej myślisz, jakie uczucia w Tobie wywołuje. Pojawia się ważne pytanie – czy zaakceptujesz nową siebie?
Część niewiast jest w stanie szybko poradzić sobie z tą stratą – oczywistym jest dla nich, że priorytetem jest zdrowie, które wymaga poświęceń; inne potrzebują więcej czasu, wsparcia i przewartościowań, by pogodzić się z bezpowrotną utratą dawnego obrazu siebie. Mogą przechodzić swoistą żałobę.
Część kobiet chce zobaczyć, jak wyglądają bezpośrednio po zabiegu, inne odkładają ten moment na później, gdy będą na to gotowe. Obie reakcje są normalne i dobrze wsłuchać się w siebie i w swoje potrzeby. Oglądanie swojego zmienionego ciała może być bardzo trudne, bo wiąże się z unicestwieniem części siebie i lękiem, czy nadal będę kobieca i atrakcyjna dla obecnego partnera, jeśli jestem teraz w związku, czy przyszłego, kiedy jestem singlem. Okaleczeniu ciała może więc towarzyszyć okaleczenie psychiki. I nawet kobiety, które dotychczas nie przykładały dużej wagi do swoich piersi, w obliczu jej straty odczuwają zagrożenie dla swojej kobiecości. Bo ta kobiecość istnieje w odniesieniu do męskości – partner także przeżywa stratę. I to jego reakcja może zadecydować, jak kobieta poradzi sobie ze zmianą obrazu siebie. Być może jego akceptująca obecność i jego cierpliwa miłość pomoże Tobie z tym się zmierzyć.
Ważne:
W tym trudnym czasie dla Twojej kobiecości:
pamiętaj o szczerej rozmowie z mężem, przytuleniu, pocałunkach, czułym dotyku – ta fizyczna i emocjonalna bliskość da Tobie poczucie bezpieczeństwa i odtworzy zachwiane zaufanie do siebie;
zadbaj o odpowiednio dobraną protezę piersi i stanik, które zwiększą Twoją pewność siebie; a w sytuacji intymnej pomoże atrakcyjna bielizna;
rozważ możliwość rekonstrukcji piersi; dla wielu kobiet jest ona szansą, żeby znowu poczuć się komfortowo w swoim ciele, aby odzyskać kobiecość i pełnię siebie. Pamiętaj jednak, że rekonstrukcja wiąże się z interwencją chirurgiczną i wymaga rekonwalescencji. Zrekonstruowana pierś może być pozbawiona czucia. Brodawkę i otoczkę także możesz odtworzyć. Wykonanie zabiegu przedyskutuj ze swoim partnerem i omów wszelkie za i przeciw z kompetentnym chirurgiem;
a przede wszystkim daj sobie czas, by się z tym wszystkim oswoić;
bądź wyrozumiała dla siebie;
zaopiekuj się swoim ciałem; pielęgnuj troskę i życzliwość wobec niego, bo o b o j e przez to przechodzicie.
Próby kobiecości ciąg dalszy
Ale to nie wszystkie zmiany, jakim musisz stawić czoło. Chemioterapia wiąże się z utratą włosów, także rzęs i brwi, nierzadko z nudnościami i wymiotami, bladością cery. Może także prowadzić do długotrwałego zmęczenia.
A jeżeli przechodzisz hormonoterapię zostaniesz wprowadzona w stan przedwczesnej menopauzy i Twoja płodność zostanie wstrzymana. Jakość życia może znacznie się zmniejszyć, kiedy co dzień towarzyszą Tobie uderzenia gorącą, nocne poty, wzrost wagi, wahania nastroju, suchość w pochwie i utrata pożądania seksualnego, które mogą negatywnie wpłynąć na Twoje życie intymne. Twoje poczucie własnej wartości i kobiecości są wystawione na ciężką próbę. Czując się niepewnie we własnej skórze, nie wiedząc, jak zareaguje Twoje ciało możesz unikać bliskości i seksu, obawiając się, że Twój partner Cię porzuci i znajdzie kogoś bardziej atrakcyjnego. Oczekując negatywnej reakcji z jego strony, możesz nie zauważyć, że On chce Ciebie wspierać i jesteś dla Niego nadal piękna i jedyna. Dlatego zamiast wznoszenia murów – dystansu fizycznego i emocjonalnego, buduj mosty i pozwól na bliskość, czułość, wsłuchaj się w to, co mówi Twoja druga połowa i otwórz się na szczerą rozmowę. Może to, czego się dowiesz mile Cię zaskoczy.
Ważne:
Dla niektórych przedstawicielek płci pięknej to właśnie utrata włosów może być najbardziej stresującym efektem ubocznym leczenia. Ten drastyczny moment, kiedy Twoje zadbane, wypielęgnowane włosy bezlitośnie wypadają, a z bujnej czupryny zostają pojedyncze kępki, może być szokiem. Także dla bliskich: męża i dzieci. Zarówno Ty jak i Twoja Rodzina może potrzebować czasu, by się do tego przystosować. Przewidując to, część niewiast uprzedza ten fakt i decyduje się samemu ściąć włosy lub prosi o to kogoś bliskiego. Pozwala to poczuć choć namiastkę kontroli nad tym, co się wydarza i oswoić się z sytuacją. Dobranie odpowiedniej peruki czy chusty na głowę także może być pomocne. Jeśli jest to dla Ciebie ważne, poproś partnera, by był wtedy z Tobą.
Pamiętaj, że niektórym mężczyznom może by trudno zaakceptować te zmiany; innym może to nie przeszkadzać, czy nawet mogą postrzegać je jako pociągające.
Czepki chłodzące
W niektórych ośrodkach onkologicznych stosuje się specjalne czepki chłodzące podczas chemioterapii, które pomagają zachować włosy. Prowadzą one do zwężenia się naczyń włosowatych w obrębie skóry głowy, dzięki temu do wrażliwych mieszków włosowatych dociera minimalna ilość chemioterapeutyku. Zakładane przy każdej chemioterapii – pół godziny przed rozpoczęciem i zdejmowane półtora godziny po zakończeniu chronią przed
wypadaniem włosów. Ich skuteczność wynosi od 50 do 90 %. Jeśli chcesz zadbać o swój komfort psychiczny w tym zakresie, dopytaj się lekarza prowadzącego, czy w miejscu, gdzie się leczysz, możesz z nich skorzystać.
Ta wielość zmian, pomimo świadomości, że są one p r z e j ś c i o w e ,
może przytłoczyć i wywołać kryzys szczególnie u kobiet, które przywiązują duże znaczenie do swojego wyglądu. Możesz nie chcieć patrzeć na siebie w lustrze, a gdy się na to odważysz zrodzi się pytanie: czy to nadal jestem ja? – pytanie o Twoją tożsamość, sięgające głęboko w Twoje wnętrze, bo właśnie tam należy szukać na nie odpowiedzi.
W poszukiwaniu kobiecości
Co decyduje o mojej kobiecości? Co jest jej i s t o t ą? Czy mój wygląd? Czy moja zdolność do rodzenia dzieci? Czy fakt, że wzbudzam pożądanie i mężczyźni nie mogą oderwać ode mnie wzroku? Czy moja umiejętność dbania o ognisko domowe, o relacje w rodzinie? Czy moja czułość i delikatność? Czy emocjonalność i wrażliwość na odczucia innych? Czy moja odwaga i siła do batalii o swoje życie napędzana troską o najbliższych, by walczyć dla Męża, dla Dzieci? Czy to, że potrafię jak lwica stawać w obronie moich Najbliższych? Czy moja zdolność do przyjmowania tego, co przyniesie los, z łagodnością i akceptacją? Czy umiejętność odkrywania piękna w codzienności? Czy zdolność wykorzystania trudnych doświadczeń do osobistego wzrostu i pogłębienia relacji z Najbliższymi? Czy to, że jestem Tą Jedyną, Wybraną i Kochaną Kobietą dla Swojego Mężczyzny? Odpowiedzi poszukaj we własnym wnętrzu.
Odnalezienie tam istoty swojej kobiecości stanie się jej fundamentem i jednocześnie bogatym źródłem, z którego będziesz mogła obficie czerpać i wyrażać siebie.
Zdolność do regeneracji ma nie tylko ciało, ale także psychika. Niemalże codziennie widzę młodsze i starsze kobiety, które pomimo choroby i leczenia mają błysk w oku, grację w ruchach i emanują kobiecością. Bardziej świadome swojej siły i świadome swojej słabości. Akceptujące siebie takimi, jakimi są. Czują swoją wewnętrzne kobiece piękno i dają temu wyraz w słowach, gestach czy w wyglądzie. To jest możliwe, by w tym kryzysie odnaleźć swoje życiodajne piękno, by się nim cieszyć i się z nim zaprzyjaźnić. W Stowarzyszeniu Amazonki na pewno znajdziesz wsparcie i zrozumienie oraz naoczne przykłady pań, które
z kryzysu choroby wyszły zwycięsko. To jest możliwe.
W poszukiwaniu sensu
Równolegle z odkrywaniem wewnętrznego piękna może trwać proces odkrywania znaczenia i sensu choroby w życiu kobiety.
Doświadczenie raka jako choroby zagrażającej życiu to bolesna konfrontacja z rzeczywistością; z oczywistym faktem, że jesteśmy śmiertelni. W tym bezpośrednim zetknięciu się z grozą śmierci nasze życie nabiera innego znaczenia. Doświadczamy je w wymiarze egzystencjalnym. Zaczynamy zastanawiać się, jaki jest sens naszego istnienia, czy ono daje nam poczucie szczęścia, czy chcemy nadal żyć tak jak dotychczas, czy coś w naszym bytowaniu zmienić. Pytamy siebie – Jak chcę żyć?
Nierzadko kobieta zdaje sobie sprawę, że po zakończeniu leczenia otrzymała „drugie życie” i chce je przeżyć jak najpełniej, jak najlepiej. Wyraziście widzi, co uwierało ją przedtem. Dlatego teraz uważniej słucha s w o i c h potrzeb. Tu często może zrodzić się impuls do diametralnej zmiany sposobu egzystencji, czemu towarzyszy erupcja energii. Inne priorytety i życiowe misje, inna aktywność zawodowa, inne relacje w małżeństwie i rodzinie, odmienne nastawienie do życia:
Kiedy jest czas płaczu, trzeba płakać i otwarcie wyrażać swój ból;
kiedy jest czas spokoju i radości, trzeba się głośno śmiać
i mieć oczy roziskrzone szczęściem!
Choroba może obudzić nasze zepchnięte na dalszy plan pragnienia, nasze marzenia. Bo cóż będzie warte nasze bycie na ziemskiej planecie, kiedy pozbawimy się marzeń, ulegając pragmatyce dnia codziennego, obowiązkom, zobowiązaniom, powinnościom? Życie jest jedyne i niepowtarzalne;
nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy (…).
Żaden dzień się powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wisława Szymborska
W tym zderzeniu ze śmiercią i bezpowrotna przemijalnością, życie nabiera sensu. Przestaje być kolejnym nudnym dniem, w którym staramy się „jakoś zabić czas”, byle do wieczora, byle do weekendu, byle do urlopu etc. Teraz każda chwila staje się wartościowa i chcemy ją przeżywać w pełni, smakować wszystkimi zmysłami. Okazuje się, że dopiero teraz zaczynamy żyć prawdziwe każdą chwilą, tu-i-teraz, ciesząc się i dziękując za nią. Zaczynamy dbać o siebie. Nasze życie staje się ważne przez sam fakt, że jest. I jest autentycznym cudem. Wyostrza się widzenie rzeczy najważniejszych i mniej ważnych. Często więcej czasu poświęcamy Najbliższym i Najważniejszym dla nas osobom.
Czasami powstaje apetyt na życie, by doświadczać tego, czego sobie odmawialiśmy, co odkładaliśmy na później. Choroba jest swoistym doświadczeniem granicznym, które, według filozofa Karla Jaspersa, stawia człowieka w prawdzie wobec samego siebie – pokazuje zarówno wewnętrzną siłę jak i słabość. Bezsilność odsłania obszary, na które nie mamy wpływu, jednocześnie zapraszając do poszukiwania tego, co może być pod naszą kontrolą. Dla wierzących stawia człowieka wobec woli Bożej, nakazując ufność pomimo wszystko.
Osobiste doświadczenie cierpienia może otworzyć drzwi do zrozumienia cierpiących, do poczucia łączności z nimi, do głębokiej empatii wobec nich. Zwykle dostrzegamy, jak nasze trudności, jak nasz ból fizyczny i psychiczny zamyka serca jednych i otwiera serca drugich. Napotykanie wielu dobrych ludzi, doświadczanie ludzkiej życzliwości podnosi na duchu. Odzyskujemy wiarę w dobro w człowieku i jesteśmy za nie wdzięczni. Uzmysławiamy także sobie, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.
Podsumowując, kryzys wywołany nowotworem piersi może zaowocować duchowym wzrostem, życiem pełnym, szczęśliwym, dobrym, empatycznym i sensownym, ale tylko wtedy, gdy spróbujemy zobaczyć chorobę nie przez pryzmat nieszczęścia, ale daru, który otrzymaliśmy, po coś; aby na coś zwrócić uwagę, by coś zmienić, by nareszcie zacząć żyć i cieszyć się takim życiem, jakie mamy.
BIBLIOGRAFIA
wlosow-chemioterapii/
Lindemalm C, Granstam-Björneklett H, Bergkvist L, Ojutkangas ML&, Strang P. Existential aspects are neglected in the evaluation of supportintervention in breast cancer patients. Acta Oncologica 2012; 51: 807-809.
Pietrzyk A. Ta choroba w rodzinie. Psycholog o raku. Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2006.
Schover LR. The impact of breast cancer on sexuality, body image and intimate relationship. CA: a cancer journal for clinicians 1991; 41 (2): 112-120.
Swinton J, Bain V, Ingram S, Heys SD. Moving inwards, moving outwards, moving upwards: the role of spirituality during the early stages of breast cancer. European Journal of Cancer Care 2011; 20 (5): 640-652.
Westman B, Bergenmar M, Andersson L. Life, illness and death—Existential reflections of a Swedish sample of patients who have undergone curative treatment for breast or prostatic cancer. European Journal of Oncology Nursing 2005; 10 (3): 169-176.
Autorka: mgr Monika Tobolska, psycholog kliniczny, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Od 10 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz ich bliskich, prowadzi poradnictwo i warsztaty dla par. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Życie seksualne na manowcach
Diagnoza nowotworu piersi jest jak stanięcie na krawędzi przepaści. Szok! Paraliżujący strach, że ta otchłań bólu i cierpienia, która się przed nami otwiera, może w każdej chwili pochłonąć nas bezpowrotnie, może w każdej chwili odebrać nam ukochaną żonę, wspólną przyszłość, Nas. Zahipnotyzowani ta wizją, pełni lęku mobilizujemy wszystkie siły, by oddalić to śmiertelne niebezpieczeństwo. Mobilizujemy wszystko, co mamy – czas, energię, miłość, swoje ciało, umysł, ducha, by tym wszystkim przekupić los, aby okazał się dla nas łaskawy. Priorytetem staje się zmaganie z chorobą i walka o zdrowie, które toczy się każdego dnia. Najważniejszą Osoba staje się chora i to przede wszystkim jej potrzeby są zaspokajane. W trakcie leczenia mężczyzna staje się podporą Ukochanej, troszczy się o nią i chroni przed „trudnymi” emocjami, nie obciąża własnymi kłopotami, dba o jej psychiczny komfort. Bardziej niż partnerem staje się jej opiekunem i ochroniarzem. Przejmuje część jej obowiązków. W obliczu nowych zadań i wyzwań zwykle seks odkładany jest na dalszy plan.
Powoli, z upływem czasu i zmagań, odzyskujemy równowagę. Kiedy aktywna faza leczenia dobiega końca, potrafimy już pewniej kroczyć na brzegu czeluści i spojrzeć w dół bez zawrotów głowy. I kiedy popatrzymy na to, co jest obok, poza otchłanią choroby, leczenia i śmierci, widzimy nasze życie. Odżywa w nas głębokie pragnienie powrotu do normalności. Chęć, by powrócić także do intymności dzielonej we dwoje. Jednak możemy boleśnie zderzyć się z rzeczywistością odmienioną przez nowotwór i długotrwałą terapię. Moje zmienione ciało- czy nadal jest kobiece, atrakcyjne i zdolne do czucia; Jej zmienione ciało- czy jest rozkoszne i ocieka pożądaniem – pytania nurtują obojgu partnerów. Czy znajdziemy chęć na seks wśród zmęczenia, niepewności, niepokoju i przewlekłego stresu? Czy odnajdziemy drogę do siebie, kiedy nie rozmawiając o tym, co naprawdę ważne i trudne, zamiast więzi budowaliśmy tylko emocjonalny dystans? Czy zdołamy przedrzeć się przez bariery w porozumiewaniu się? Czu uda się nam stanąć naprzeciw siebie bez żadnych masek, w pełni zaufać sobie i poczuć się bezpiecznie? Powrót do życia intymnego jest wyzwaniem, z jakim para musi się zmierzyć.
Nasz „pierwszy raz” po leczeniu
Pierwszemu seksualnemu zbliżeniu po leczeniu towarzyszy szereg pytań i wątpliwości. Zarówno kobieta jak i mężczyzna czują się niepewnie odnośnie własnej seksualności po tak inwazyjnej terapii. Ta niepewność jest tym większa, im mniej w ich relacjach szczerej rozmowy i im mniej wiedzy o możliwym wpływie leczenia onkologicznego na ich życie intymne (patrz: artykuł Seks ten sam czy inny). Jeśli nie mówimy wprost o naszych potrzebach, to zaczynamy czytać w cudzych myślach i zgadywać oczekiwania partnera/ki. Męski dylemat, czy dotykać Jej piersi, może zostać rozwiązany np. albo unikaniem dotykania tego obszaru ciała, by nie sprawiać bólu i nie ranić (w skrajnym przypadku może nawet dojść do wycofania się z życia intymnego przez partnera, bo nie seks jest najważniejszy, a Jej zdrowie), albo wprost przeciwnie pieszczotami tak jak dawniej, bo wtedy Ona na pewno poczuje się kobieco i atrakcyjnie. W pierwszym przypadku Ona może martwić się, że jej Luby nie gładzi jej atrybutu kobiecości i potraktować to jako potwierdzenie, że jest nieatrakcyjna. Może pojawić się lęk, że małżonek odejdzie. W drugiej sytuacji może nie lubić drażnienia piersi, gdyż to jej przypomina o fizycznych brakach i o chorobie. Ponadto może nic nie czuć w operowanym miejscu. Kiedy „pierwszy raz” będzie naznaczony bólem, co jest prawdopodobne biorąc pod uwagę suchość w pochwie i spadek elastyczności jej ścianek po kuracji nowotworowej, kobiecie spadnie pożądanie, pojawi się lęk przed bólem i oczekiwanie dyskomfortu podczas kolejnego współżycia. Kiedy nadal nie będzie dialogu, napędzi to spirale lęków i niepokojów:
u Niej: że jest do niczego, że nie wie, jak mu powiedzieć, że On znajdzie sobie inną partnerkę, że ją zostawi;
u Niego: że jest nic nie wart, bo nie potrafi Jej zadowolić i albo poprzestanie na tym poczuciu porażki, albo zacznie się bardziej starać i bardziej naciskać na współżycie, a Ona bardziej go unikać.
Rożne scenariusze, ale każdy z nich łączy zaburzona komunikacja, wynikający z niej emocjonalny i fizyczny dystans oraz ustanie życia seksualnego. Relacja zamiast źródłem ukojenia staje się dodatkowym źródłem stresu, a bliskość ciał kojarzy się z bólem, niezrozumieniem i odrzuceniem.
Czy jest jakiś ratunek? Czy można zmienić bieg wydarzeń i odzyskać tę niezwykłą wspólnotę dusz i ciał w akcie płciowym?
Wystarczy rozmowa
Komunikacja to kluczowy aspekt relacji, ważny w budowaniu intymności i udanym życiu seksualnym. Mówienie o swoich uczuciach, potrzebach i oczekiwaniach w nowej sytuacji pozwala w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób wznowić aktywność seksualną, a także odkryć nowe sposoby wyrażania i czerpania przyjemności z seksu. Udany seks bowiem sprzyja więzi, a więź sprzyja satysfakcjonującemu współżyciu. Natomiast otwarta komunikacja (także o seksie) umacnia związek i wzbogaca życie intymne pary. Jest niezbędna, by ustalić nową normę życia seksualnego, kiedy dotychczasowa została zaburzona. Jest to odpowiedni moment, by zastanowić się co jest normą w seksuologii. Według tak zwanej „normy partnerskiej” n o r m a l n e jest wszystko to, co OBOJGU dorosłym partnerom sprawia przyjemność, jest przez nich akceptowane, nie zagraża ich życiu i zdrowiu i nie narusza norm społecznym. Więc niech Waszym kompasem w tych poszukiwaniach będą Wasze odczucia, Wasze potrzeby, Wasze wartości i r o z m o w a, rozmowa i jeszcze raz rozmowa.
Rozmowa jako podstawa konstruktywnych zmian
Badania pokazują, że pary, u którym codziennością jest otwarty dialog o seksie częściej kochają się, a panie częściej przeżywają orgazm niż w związkach bez konwersacji. I pomimo że taki dyskurs może na początku być trudny, krępujący, warto się odważyć. Z czasem bowiem będzie nam coraz łatwiej. A korzyści dla naszego życia intymnego będą nie do przecenienia
Podstawowe zasady otwartej komunikacji o seksie:
Odpowiedni czas
Najlepszym czasem nie jest ten w sypialni. Znajdźcie odpowiednią dla Was chwilę poza sypialnią na rozmowę o życiu intymnym. Niech Wasz dialog nie będzie ostatnim punktem programu dnia. Gdy będziecie wypoczęci, wspólny czas będzie bardziej owocny.
Odpowiednie miejsce.
Zadbajcie o to, by nic i nikt Was nie rozpraszało. Wyłączcie telefony, telewizor, komputer.
Komunikacja pozytywna.
Mówcie, co wam się podoba, co sprawia przyjemność, czego chcielibyście spróbować, a nie to co partner/ka robi źle.
Lubię, kiedy, dotykasz mnie w taki sposób….. Podoba mi się, gdy…
Partner/ka doceni te informacje. Będą one drogowskazem do obopólnej przyjemności i doświadczenia radości z brania i dawania rozkoszy.
Komunikacja ja, zamiast ty.
Ty nigdy nie…(nie mówisz, że mnie kochasz); Ty zawsze… (myślisz tylko o sobie); Ty jesteś… (egoistą, głupia, nierozsądny etc). Czy te słowa brzmią znajomo: Ty zawsze… Ty nigdy…, Ty jesteś…. Ta bolesna krytyka, kiedy całe zło świata upatrujemy w partnerze/partnerce a nie w sytuacji, prawie zawsze wywołuje reakcję obronną: A Ty… (też nigdy nie mówisz, że mnie kochasz; też jesteś egoistą). W efekcie nie rozwiązujemy konfliktu, ale go eskalujemy. Jednakże można mówić inaczej- w kategoriach JA, kiedy opisujemy nasze uczucia w związku z określoną sytuacją i wyrażamy swoje potrzeby w formie prośby. Po pierwsze, opiszmy s y t u a c j ę , po drugie nasze uczucia z nią związane, a po trzecie wyraźmy prośbę.
1) Kiedy nie słyszę „Kocham Cię” (opis sytuacji, zachowania);
2) czuję się niepewnie i zaczynam wątpić, czy mnie kochasz (Twoje uczucia).
3) Proszę, mów do mnie „kocham cię” częściej. Bardzo tego potrzebuję. (prośba).
Jak podsycać namiętność w związku:
Otwarcie rozmawiajcie, nie tylko o seksie, ale także o swoich emocjach, myślach, potrzebach, problemach, refleksjach, marzeniach. W tym dzieleniu rodzi się bliskość, więź, wzajemne zrozumienie. Poznajemy swoje potrzeby i możemy je zaspokoić.
Umawiajcie się regularnie na romantyczne randki. Zaaranżujcie je, wybierzcie odpowiedni ubiór, miejsce, czas.
Pamiętajcie, by mówić „KOCHAM CIĘ”, kiedy to autentycznie czujecie.
Wyrażajcie sympatię, czułość, uznanie. Powiedzcie, co się Tobie podoba w drugiej połowie, co lubicie, co podziwiacie.
U kobiety pożądanie jest barometrem tego, co dzieje się w jej życiu i związku. Jeśli nie jest wypoczęta, zdrowa i szczęśliwa, jeśli nie czuje się wspierana i kochana nie będzie miała ochoty na seks.
Drobne gesty (słowa, podarunek etc.) to podstawa udanego związku.
Korzystajcie z czułego dotyku i przytulajcie się.
Zadbajcie o namiętny pocałunek – przeznaczcie na niego minimum 6 sekund. Usta to najbardziej odsłonięta erogenna cześć naszego ciała. Kiedy się całujecie w ten sposób powstaje koktajl neuroprzekaźników i hormonów- min. dopaminy czy oksytocyny, które sprawiają, że czujecie się dobrze, że czujecie się dobrze r a z e m. Niech namiętny pocałunek stanie się Waszym rytuałem, kiedy rano się rozstajecie i wracacie do siebie na przykład po pracy.
Jako podsumowanie
Choroba onkologiczna i jej leczenie jest sytuacją szczególnie trudną i zwykle prowadzi do kryzysu. Jednak każdy kryzys oprócz zagrożeń niesie ze sobą także szanse rozwoju indywidualnego i rozwoju pary. Może przybliżyć partnerów i wydobyć z ich relacji to, co najlepsze. Aby tak się stało:
zadbajcie o otwartą i bezpośrednią komunikację;
pamiętajcie, że pomimo nowych ról opiekuna i osoby wymagającej opieki, nadal jesteście partnerami; oboje macie swoje potrzeby, wiec troszczcie się o siebie nawzajem;
pogłębiajcie Waszą więź każdego dnia przez drobne gesty.
Leczenie może wpłynąć na każdy aspekt seksualności. To od Was zależy, czy seks po raku będzie seksem porzuconym, ograniczonym przez chorobę i terapię czy seksem odzyskanym i odkrywanym na nowo.
10 sposobów na rozwój życia seksualnego po raku
1. Wyrażaj miłość i docenienie partnera/ki na co dzień.
Czuły dotyk, komplement, dobre słowo zabierają tylko chwilę, ale stosowane kilka razy w ciągu dnia są w stanie zmienić nastrój w związku i pogłębić relację.
Zadaj sobie poniższe pytania:
W jaki sposób dajesz do zrozumienia, że partner/ka jest dla Ciebie ważna/y?
W jaki sposób wyrażasz o Nią/Niego swoją troskę?
Jak uwodzisz Ją/Jego?
Jak dajesz do zrozumienia, że Ona/On jest dla Ciebie atrakcyjny/a?
2. Zadbaj o relaks, by być w pełni obecnym podczas fizycznej bliskości. Stan relaksu stwarza warunki do pełnego odczuwania aktu seksualnego, ponieważ wzrasta wrażliwość ciała na bodźce. Pomocne mogą okazać się: przyciemnione światło, zapalone świece, zapachy, atrakcyjna bielizna, muzyka – wszystko, co podsunie wyobraźnia – by czuć się dobrze i komfortowo.
3.Zmysłowy dotyk.
Myśl o kontakcie intymnym jako okazji, by dzielić bliskość i przyjemność dotyku. Nie traktuj go jako wyczynu czy zadania, które ma prowadzić do orgazmu lub wykazania się. Pozwól sobie pozostać na etapie dotyku, bez presji na współżycie seksualne.
Doświadczaj fizycznej bliskości wyrażonej przez przytulenie, pocałunek, dotyk, głaskanie.
Wykorzystaj masaż, aby doświadczać przyjemności z fizycznej bliskości i poznać własną seksualność i ciało partnera/ki.
Powiedz partnerowi/rce, jeżeli są obszary ciała, które na ten moment, nie chcesz dotykać (np. części ciała po operacji etc.).
Mów, co dla Ciebie jest przyjemne, a co nie. Uczcie się nawzajem, jak sprawiać sobie przyjemność
Ciesz się z BRANIA i DAWANIA rozkoszy i bliskości.
4.Tu-i-teraz.
Podczas współżycia całą uwagę skup na fizycznej i emocjonalnej więzi. Bądź tu i teraz i ciesz się tym. Nie roztrząsaj niezałatwionych spraw, problemów czy zaległych konfliktów.
5. Kochaj się, kiedy jesteś najbardziej wypoczęty i zrelaksowany, a jeżeli bierzesz leki przeciwbólowe, to w czasie największej ochrony przed bólem. Nie czekaj z seksem do wieczora, do soboty, do zakończenia nocnych wiadomości.
6. Pamiętaj, aby być przede wszystkim partnerem, a nie opiekunem kobiety.
7. Spodziewaj się, że mogą pojawić się trudności w powrocie do seksu i rozmawiaj o tym. Pamiętaj, że ciało może inaczej reagować; daj sobie czas, bądź dla siebie wyrozumiała. Nie zawsze wszystko musi się udać od razu.
8. Jeżeli czujesz się nieatrakcyjna, zwróć uwagę na pozytywy, nie pozwól aby lęk przed odrzuceniem przez partnera był wymówką do emocjonalnego i fizycznego wycofania się.
9. Jeżeli doświadczasz problemów np. z suchością pochwy lub odczuwasz ból przy stosunku, to skonsultuj się ze specjalistą o możliwościach leczenia. Lubrykanty czy środki nawilżające mogą znacznie poprawić komfort współżycia, podobnie jak zmiana pozycji podczas kontaktu intymnego. Warto EKSPERYMENTOWAĆ i szukać optymalnych pozycji dla WAS.
10. Trudności seksualne mogą wynikać z wielu przyczyn, zatem jeśli jedna próba leczenia nie powiedzie się, to idź ponownie do specjalisty lub wypróbuj inna metodę.
Powrót do życia seksualnego po raku piersi może być długotrwałym procesem. Bądźcie cierpliwi, wyrozumiali i wytrwali w tym procesie.
BIBLIOGRAFIA
Baucom DH, Porter LS, Kirby JS, Gremore TM, Keefe FJ: Psychosocial issues confronting young women with breast cancer. Breast Disease 2006; 23, 103-113
Gottman Julie, Gottman John, Osiem randek, czyli jak ze sobą rozmawiać, żeby stworzyć szczęśliwy związek, Znak Horyzont Kraków 2020.
Rubio-Aurioles E: The impact of cancer on the Partner’s Sexuality; IN: Sexual Health and Cancer; 2011; Mulhall, J.P.; Incrocci, L.; Goldstein, I.; Rosen, R. (Eds.); 2011, p. 383-395. Humana Press, London
Walsh SR; Manuel JC, Avis NE: The Impact of Breast Cancer on Younger Women’s Relationships With Their Partner and Children.Families, Systems, & Health 2005; 23 (1): 80-93
Autorka: mgr Monika Tobolska, psycholog kliniczny, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Od 10 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz ich bliskich, prowadzi poradnictwo i warsztaty dla par. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
(…) życie erotyczne i seksualne to jeden z łączników chorego ze zwyczajnym życiem.
To potrzebne, wręcz konieczne, by nie izolować się, nie tworzyć wyimaginowanego
„życia chorego”, które jest całkowicie różne od życia innych ludzi”
Joanna Sałyga „Chustka”
Jeżeli stajemy w obliczu choroby nowotworowej, seks zwykle jest ostatnią rzeczą o jakiej myślimy. Nasza cała uwaga i energia skupia się na przeżyciu, leczeniu i powrocie do zdrowia. To jest normalne. Nawet u par, dla których życie seksualne miało bardzo duże znaczenie, tymczasowo schodzi ono na dalszy plan. Ważniejsza w tym kryzysowym momencie jest emocjonalna i fizyczna bliskość wyrażana przez proste gesty takie jak dotyk, przytulanie, głaskanie, obejmowanie czy pocałunki.
Z czasem, kiedy pojawia się chęć powrotu do normalności sprzed choroby, dostrzegamy, jak na wiele obszarów naszego życia wpłynął rak. I kiedy przyglądamy się sferze seksualności, także możemy doświadczyć istotnych zmian, z którymi będziemy musieli się zmierzyć.
Ważne:
Powrót do aktywnego życia seksualnego jest jednym z ważnych kroków do powrotu do normalności po zakończonym leczeniu.
Seks dobry na wszystko, czyli o dobroczynnych właściwościach seksu
Seks pełni wiele istotnych funkcji wykraczających daleko poza prokreację. Przyczynia się do poprawy zdrowia fizycznego i psychicznego. Zwiększa odporność i korzystnie działa na układ krwionośny. Na poziomie fizycznym seks rozładowuje napięcie, pozwalając poczuć głębokie odprężenie. Może także być sposobem na odciągnięcie uwagi od umiarkowanego bólu. Na płaszczyźnie psychologicznej w kontakcie intymnym możemy potwierdzić swoją kobiecość/męskość, atrakcyjność, poczuć się wartościowi i ważni dla Ukochanego czy Ukochanej, akceptowani i kochani jako CAŁOŚĆ. Możemy brać i cieszyć się z odczuwanej przyjemności i tę przyjemność i bliskość dawać. Rola więziotwórcza jest nie do przecenienia, bowiem intymna, fizyczna bliskość jest wyrazem poczucia bezpieczeństwa i zaufania, jednocześnie wzmacnia związek i pogłębia emocjonalną więź między partnerami. W czasie współżycia wydzielana jest oksytocyna – hormon odpowiedzialny min. za przywiązanie.
Seksualność a seks
Seksualność jest pojęciem szerszym niż seks. To nie tylko zdolność do stosunku seksualnego. Na naszą seksualność składa się:
1. Tożsamość seksualna, czyli:
poczucie kobiecości/męskości (jak bardzo kobieco/męsko się czuję);
obraz ciała (co myślę o swoim ciele, jak je oceniam, jakie emocje we mnie budzi);
atrakcyjność seksualna (czy i jak bardzo jestem atrakcyjna/y jako kobieta/mężczyzna w ogóle i dla partnera/ki)
2. Funkcjonowanie seksualne.
3. Relacja seksualna w związku.
Choroba i leczenie onkologiczne może wpłynąć na każdy aspekt seksualności. W tym artykule skupię się na zaburzeniu funkcjonowania seksualnego, natomiast tematyce tożsamości seksualnej i relacji seksualnej w związku będą poświęcone dwa odrębne artykuły.
Funkcjonowanie seksualne po raku piersi
Problemy seksualne są powszechnym zjawiskiem wśród pacjentów z nowotworem piersi. Mogą pojawić się już w trakcie choroby, w czasie leczenia, czy dopiero po jego zakończeniu. Szacuje się, że około 50% kobiet po raku piersi cierpi na długotrwałe zaburzenia seksualne po zakończonej terapii. Przy czym mogą one utrzymywać się i nasilać wraz z naturalnym procesem starzenia się organizmu.
Zaburzenia seksualne a rodzaj leczenia
Operacja
Zakres operacji ma duże znaczenie. Kobiety po operacji oszczędzającej, czyli usunięciu fragmentu piersi, nie odczuwają naruszenia swojej cielesności i kobiecości w takim stopniu, jak panie po mastektomii, czyli wycięciu całej piersi. Te pierwsze szybciej wracają do aktywności seksualnej. Te drugie natomiast mogą być targane poczuciem niepewności co do własnej kobiecości, atrakcyjności. A jaki jest tego efekt? Kiedy podczas kontaktu intymnego absorbują nas pytania, czy jestem kobieca, czy jestem atrakcyjna i obawy z nimi związane, nie jesteśmy w stanie skupić się na wrażeniach ze swojego ciała, na reakcjach partnera, na byciu razem, na przyjemności z fizycznego kontaktu, co oznacza że odcinamy się od zmysłowych doznań płynących z ciała.
Pamiętaj, że to lekarz, po analizie wyników badań, zadecyduje, jakie leczenie będzie dla Ciebie najskuteczniejsze.
Zdarza się, że po operacji czy rekonstrukcji pierś traci czucie i nie jest już źródłem przyjemności. Wymaga to modyfikacji w życiu seksualnym u par, dla których pieszczoty piersi były ważnym elementem gry wstępnej.
Radioterapia
Radioterapia stosowana miejscowo wywołuje konsekwencje przejściowe w postaci bólu i podrażnień okolicy poddanej promieniowaniu. Może wystąpić zmęczenie. Rzadko zdarzają się trwałe zwłóknienia ograniczające swobodę ruchów, także podczas intymnego kontaktu.
Chemio- i hormonoterapia
Jednak największe zaburzenia w sferze seksualnej powoduje leczenie, które narusza równowagę hormonalną, czyli chemioterapia i hormonoterapia.
Zahamowanie czynności hormonalnej jajników prowadzi do spadku libido (ochota na seks spada), suchości w pochwie i bólu podczas współżycia. Seks zamiast dostarczać przyjemności, staje się źródłem negatywnych odczuć i zaczynamy go unikać.
Efekty uboczne chemioterapii są liczne i mają niebagatelny wpływ na funkcjonowanie seksualne
Tab.1. Efekty uboczne chemioterapii i ich wpływ na funkcjonowanie seksualne
Lp.
Objawy uboczne chemioterapii
Wpływ na życie seksualne
1.
zmęczenie
zmniejszona ochota na seks
2.
spadek poziomu estrogenów
suchość w pochwieból podczas współżycia
3.
spadek poziomu androgenów
spadek pożądaniazmniejszona wrażliwość ciała na podniecenie
wycofanie się z intymnego kontaktu jako efekt poczucia mniejszej atrakcyjności
6.
sztuczna menopauza
spadek pożądaniasuchość w pochwieból podczas współżycia
Indukowana leczeniem menopauza
Leczenie w przypadku hormonozależnego raka piersi polega na wywołaniu u młodych kobiet sztucznej menopauzy. Celem ma być wyeliminowanie oddziaływania estrogenów na komórki nowotworowe, gdyż estrogen pobudza ich wzrost. Chociaż ta menopauza może mieć charakter tymczasowy, jednak nierzadko jest źródłem silnego stresu. Codzienność wypełniona uderzeniami gorąca, nocnym poceniem się, wahaniami nastroju, problemami ze snem, bólami stawów, przyrostem wagi, spadkiem ochoty na seks i suchością w pochwie nie napawa optymizmem. Zmiany te nie są przypisane do okresu reprodukcyjnego, a więc kobiety nie są na nie przygotowane. Ze względu na towarzyszącą temu niepłodność, plany na powiększenie rodziny muszą zostać przesunięte na bliżej nieokreśloną przyszłość.
W trakcie chemioterapii zaleca się stosowanie antykoncepcji, bowiem cytostatyki (leki stosowane podczas chemioterapii) mogą doprowadzić do wad rozwojowych u dziecka w przypadku ciąży. Po zakończeniu chemioterapii trzeba odczekać jakiś czas ze staraniem się o potomstwo.
Najlepiej gdy kwestie skutecznej i bezpiecznej antykoncepcji oraz odpowiedniego czasu na staranie się o potomstwo skonsultujesz ze swoim lekarzem prowadzącym.
Najczęstsze problemy seksualne
Spadek lub brak pożądania
Jednym z najczęściej występujących problemów w sferze seksualnej po leczeniu raka piersi jest spadek pożądania. Mamy mniejszą niż dotychczas ochotę na podejmowanie współżycia lub w seks w ogóle mógłby dla nas nie istnieć. Łatwo to zrozumieć, kiedy przyjrzymy się temu, czego doświadcza człowiek w obliczu choroby zagrażającej życiu. Pełna mobilizacja organizmu do boju o zdrowie, wymusza skupienie całej uwagi i aktywności na leczeniu. Inne rzeczy, jak seks, znikają z pola widzenia. Celem jest przywrócenie poczucia bezpieczeństwa. Kiedy nasz autonomiczny układ nerwowy wykrywa zagrożenie, nasza ciało nastawia się na walkę, ucieczkę czy zamarcie w bezruchu. Biologicznie to nie jest czas na intymność we dwoje. Długotrwałystres powoduje zmęczenie fizyczne i psychiczne, które nie sprzyja jakiejkolwiek aktywności (także seksualnej), a z głębi organizmu wydobywa się rozpaczliwe wołanie o odpoczynek.
Wyobraźmy teraz sobie kobietę pewną siebie, znającą swoją fizjologię, dbająca o siebie i swój wygląd, gdy nagle r a k – utrata piersi i włosów, obrzęki limfatyczne, wymioty, słabość, ciało, które wymyka się spod kontroli, traci swoją przewidywalność i staje się obce. Leczenie przestawia zegar biologiczny, który zaczyna tykać szybciej, wkraczamy w fazę nieproszonej przedwczesnej menopauzy. A dzieci? A nasze plany na powiększenie rodziny? Czy płodność powróci? Czy po takich zmianach nadal jestem kobieca, atrakcyjna, czy partner będzie przy mnie, czy nadal będzie mnie kochał? Same pytania bez odpowiedzi. Pytania, z jakimi musi zmierzyć się kobieta z rakiem piersi.
Zachwiana pewność siebie, obniżone poczucie kobiecości i atrakcyjności sprawia, że nie biegniemy ochoczo ku małżeńskiemu łożu.Gdy dodamy do tego huśtawkę emocji: nadziei, radości i paraliżującego lęku,rozpaczy, zwątpienia, oczywiste jest, że ten emocjonalny klimat nie sprzyjazbliżeniom. Poważniejsze zaburzenia depresyjne czy lękowe mogą nas nadłuższy czas wykluczyć z życia intymnego.Przyjmowane leki (np. narkotyczne leki przeciwbólowe, środki uspokajacie,
ntydepresanty, neuroleptyki ) mogą także obniżać ochotę na seks.
Ważne:
To jest normalne, że możesz teraz bardziej niż seksu potrzebować dotyku, przytulenia, głaskania. Więc zadbaj o tę bliskość.
Ból podczas współżycia
Wywołany leczeniem niedobór estrogenów powoduje zmiany w pochwie. Po pierwsze traci ona nawilżenie, po drugie spada jej elastyczność. Efektem tego jest odczucie suchości w pochwie i ból podczas współżycia przy próbie wprowadzenia członka do pochwy, czyli penetracji. Może to skutecznie zniechęcić do seksu, którego zaczynamy unikać.
Pamiętaj:
Seks może być satysfakcjonujący, nawet jeżeli nie wiąże się z penetracją.
Ważne:
Ból w trakcie zbliżenia może być wywołany podrażnieniami w pochwie. W trakcie chemioterapii jesteś bowiem bardziej narażona na infekcje intymne. Dlatego gdy zauważysz bolesność, udaj się do lekarza, by je wykluczyć.
Co mogę robić, kiedy odczuwam ból podczas stosunku?
NAWILŻANIE- Suchość można złagodzić przez:
Lubrykanty (stosowane przed stosunkiem)Środki nawilżające (stosowane regularnie klika razy w tygodniu)Lokalnie stosowane estrogeny (TYLKO po uzgodnieniu z lekarzem)
ROZCIĄGANIE POCHWY
Ćwiczenie mięśni dna miednicy (mięśni Kegla)Współżycie
ZWIĘKSZENIE UKRWIENIA
WspółżycieDotyk i pieszczoty własnych narządów płciowych
Te proste i bezpieczne interwencje redukują dyskomfort seksualny oraz wzmacniają odczuwane wrażenia seksualne u kobiet w każdym wieku.
Satysfakcja seksualna po leczeniu
Nowotwór piersi niesie ze sobą wiele wyzwań i jednych z nich są zmiany w funkcjonowaniu seksualnym, takie jak brak pożądania, suchość w pochwie, ból podczas współżycia, mniejsze podniecenie czy trudności w osiągnięciu orgazmu. Jednak mimo, wydawałoby się poważnych, zaburzeń kobiety są zadowolone ze swojego życia seksualnego, na co wskazują zarówno badania naukowe jak i praktyka kliniczna. O czym to świadczy? O tym, że wiele par doskonale radzi sobie z niedogodnościami w życiu seksualnym. Jeśli potrafią
one:
1) zadbać o emocjonalną bliskość;
2) potrafią szczerze rozmawiać o seksie;
3) są otwarte na nowe doświadczenia i oczywiście
4) mają podstawową wiedzę o swojej seksualności,
to szukają innych dróg do satysfakcjonującego współżycia i odkrywają odmienne sposoby na bliski, intymny kontakt z partnerem/ka, który niekonieczne wiążą się ze współżyciem (z penetracją), a mimo to jest źródłem ogromnej radości i daje szczęście parze. Podsumowując,
zadowolenie ze sfery seksualnej zależy przeważającej mierze od jakości Twojej relacji z partnerem/ką. Więc zadbaj o tę relację! Warto!
BIBLIOGRAFIA
Charnetski CJ, Brennan FX, Sexua; Frequency and Salivary Immunoglobulin A (IgA), Psychological Reports 2004, 1 (6): 839-844
Baucom DH, Porter LS, Kirby JS, Gremore TM, Keefe FJ: Psychosocial issues confronting young women with breast cancer. Breast Disease 2006; 23, 103-11
Kedde H, van de Wiel HB, Weijmar Schutz WC, Wijsen C: Sexual dysfunction in young women with breast cancer. Supportive Care in Cancer 2013
Jan;21(1):271-80
Leining MG, Gelber S, Rosenberg R, Przepyszny M, Winter EP, Partridge AH: Menopausal-type symptoms in young breast cancer survivors. Annals of
Oncology 2006: 17 (12) 1777-1782
Peate M, Meiser B, Hickey M, Friendlander M: The fertility-related concerns, needs and preferences of younger women with breast cancer: a systematic review. Breast Cancer Research and Treatment 2009: Jul;116(2):215-23.
Autorka: mgr Monika Tobolska, psycholog kliniczny, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Od 10 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz ich bliskich, prowadzi poradnictwo i warsztaty dla par. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Diagnoza nowotworu piersi sprawia, że życie nagle staje w miejscu. Kobieta i jej życiowy partner są porażeni tą wiadomością. Doświadczają SZOKU. Zmrożenie, znieruchomienie, osłupienie… W jednej chwili cała uwaga skupia się na t y m słowie – „rak”, które dudni w uszach, boleśnie. Wszystko inne spowite jest głuchą ciszą i na ten moment przestaje istnieć. Istnieje r a k. Życie jest zagrożone.
Szok to zwykle pierwsza i naturalna reakcja emocjonalna u kobiet i ich partnerów na wiadomość o chorobie nowotworowej. Potem zwykle pojawia się niedowierzanie: „Czy to możliwe? To jakaś pomyłka!”. Sprawdzamy wyniki badań; czasami konsultujemy się z innymi specjalistami, by unieważnić ten wyrok. Ale w końcu akceptujemy ten fakt. Fakt, który wywraca całe dotychczasowe życie do góry nogami, który stawia wyzwania, wydawałoby się, że nadludzkie i nieludzkie. Małżonkowie czy partnerzy jeszcze nie mają pełnej świadomości, a może już przeczuwają, że choroba zaprasza ich do odysei, pełnej niebezpieczeństw, zwodniczych syrenich śpiewów, groźnych hydr, skał, które trzeba ominąć, by nie roztrzaskać małżeńskiego okrętu. Odysei pełnej wyzwań, wymagającej o d w a g i i zmierzenia się z niepewnością, kiedy b y c i e r a z e m będzie jedyną latarnią, jedynym światłem nadziei. A ja zapraszam do podróży po meandrach tej wędrówki pary: doświadczanych emocjach, obopólnej potrzebie wsparcia, barierach w komunikacji i ich konsekwencjach, reorganizacji życia, czyhających pułapkach i sposobach, jak sobie z nimi skutecznie radzić, o budowaniu poczuciu wspólnoty w walce z chorobą i w walce o N A S .
WYZWANIE I – Emocje i stres doświadczany przez parę po diagnozie
Diagnoza raka piersi wywołuje silny stres zarówno u kobiety i jej partnera. Pojawiają się emocje, często bardzo intensywne takie jak:
• lęk przed śmiercią i okaleczeniem, przerażenie związane z chorobą zagrażająca życiu, obawy dotyczące niepewnej przyszłości czy jak sobie poradzimy w nowej sytuacji;
• smutek, przygnębienie czy rozpacz związane z utratą zdrowia i dotychczasowego sposobu życia;
• bunt przejawiający się w pytaniu : „Dlaczego mnie to spotkało/ Dlaczego zachorowała moja żona?”;
• złość i frustracja;
• bezradność;
• zagubienie;
• osamotnienie;
• ulga, że choroba została zdiagnozowana i wreszcie możemy podjąć leczenie.
Na początku emocje te oscylują od rezygnacji do nadziei, aż osiągną stan dynamicznej równowagi.
WAŻNE:
Nie istnieje jedna prawidłowa odpowiedź emocjonalna. Różni ludzie doświadczają różnych emocji, kiedy słyszą taką diagnozę. Zależy to od ich osobowości, stopnia przygotowania na tą wiadomość, przeszłych doświadczeń z chorobą nowotworową w rodzinie czy w swoim otoczeniu, od relacji, jaka łączy ich z partnerem/ partnerką. Ty i twój partner możecie w różny sposób zareagować na diagnozę i to jest NORMALNE.
PAMIĘTAJ:
• oboje przechodzicie bardzo trudny czas;
• oboje doświadczacie silnego stresu;
• oboje potrzebujecie wsparcia.
WYZWANIE II – Co my robimy z tymi emocjami, czyli o barierach w komunikacji
Ciężar tych emocji przytłacza. Są kobiety, które otwarcie opowiadają o swoich lękach, bezradności czy niepewności mężom i odnajdują w nich wdzięcznych słuchaczy. To ogromne wsparcie! Jednak gdy ich otwartość napotyka na obronną obojętność, chęć zmiany tematu, umniejszanie obaw czy nieempatyczne „będzie dobrze”, zamiast mostów porozumienia zaczynają powstawać mury. Podobnie dzieje się, kiedy kobieta, nie chcąc nadmiernie obciążać partnera, szczędzi mu najtrudniejszych doświadczeń; przeżywa je samotnie. Mężczyźni za punkt honoru stawiają sobie jak najlepszą opiekę nad małżonką i nie chcą jej martwić swoimi trudnościami i kłopotami, więc o nich
nie rozmawiają. Zauważmy jak szlachetna jest intencja, z jakiej troski wypływa, jednak jej konsekwencje są niestety negatywne. Osamotnienie i brak szczerej rozmowy pogłębia stres i może doprowadzić do poważnych zaburzeń o charakterze depresyjnym czy lękowym. Z czasem rodzi się frustracja, wrogość, czy uraza, że partner nie czyta naszych myśli, że nie odgaduje naszych uczuć. Para dystansuje się emocjonalnie i fizycznie.
A wystarczy otwarta i efektywna komunikacja. Wbrew pozorom brak możliwości porozmawiania o tak zwanych „trudnych„ emocjach wzmaga przygnębienie, a szczera rozmowa z rozumiejącym słuchaczem przynosi ulgę.
WYZWANIE III – Reorganizacja dotychczasowego życia rodzinnego i zawodowego
Diagnoza i leczenie to bardzo trudny czas wymagający nowej organizacji życia. Dotychczasowe plany zmieniają się, ustalane są nowe priorytety. Zasoby finansowe maleją, bo pojawiają się nowe wydatki, a chora zwykle ogranicza albo rezygnuje z aktywności zawodowej. Niemalże wszelkie działania rodziny podporządkowane są jednemu celowi- ochronie i trosce o chorego. I cały system rodzinny i para mobilizuje się. Długotrwała i złożona terapia wiąże się z wieloma objawami ubocznymi. Utrata piersi czy zmiana w jej wyglądzie, brak włosów, objawy menopauzalne u młodszych pań czy uciążliwe zmęczenie może powodować, że kobieta czuje się gorsza i mniej wartościowa, niekobieca i nieatrakcyjna. Zdarza się, że ma poczucie, iż została zdradzona przez własne ciało – dotychczas tak sprawne i znane, teraz tak odległe i obce. W tej sytuacji niezbędne jest WSPARCIE. Zapewnienie ukochanego, że jego wybranka jest dla niego nadal piękna i atrakcyjna może zdziałać cuda.
WYZWANIE IV – wspieranie
Wspieranie podczas choroby może być bardziej skomplikowane niż myślimy. Zwykle kobietom łatwiej przychodzi wspierać innych, niż po takie wsparcie sięgać, zatem może to być dla niej trudne doświadczenie. Kiedy ceni sobie niezależność, może buntować się, gdy mąż chce jej pomóc. Zdarza się, że żona krytykuje małżonka, gdy ten nie spełnia jej oczekiwań w zakresie pomocy. A panowie chcą działać, rozwiązywać problemy, wiec ochoczo podejmą się każdej czynności, która przybliży ich Lubą do zdrowia, która zapewni jej komfort czy wywoła radość na jej twarzy. Wiec mogą czuć się zagubieni, kiedy okaże się że bardziej niż działania ona potrzebuje wysłuchania. A słuchanie może być dużym wyzwaniem, szczególnie gdy dotyczy trudnych emocjonalnie tematów. Bo czyż łatwo słuchać o niepokoju, smutku, zwątpieniu, czy rozpaczy, gdy dotyka to najbliższą sercu osobę? I czy łatwo słuchać i być „bezczynnym“, gdy wydawałoby się można by tyle dla Niej zrobić?
Ważne:
• wsparcie może mieć formę konkretnej czynności (posprzątanie, zrobienie zakupów, przyniesienia leków, zawiezienie do szpitala, masaż, włączenie ulubionej muzyki etc.), informacji (na temat choroby, leczenia, radzenia sobie z dolegliwościami; zwykle jest to rola lekarza i personelu medycznego), emocjonalną (np. wysłuchanie i akceptacja przeżywanych emocji) czy duchową (nadanie sensu i znaczenia zdarzeniom, chorobie, cierpieniu);
Ważne dla Niej:
• Jeśli chcesz otrzymać wsparcie, zadbaj o nie i pomóż partnerowi być pomocnym! Jak??? Po prostu powiedz, czego konkretnie potrzebujesz(czy działania, czy bycia przy Tobie, słuchania, przytulenia)! Twój partnerbędzie Tobie wdzięczny za te informacje, bo będzie mógł Tobie daćdokładnie, to czego teraz potrzebujesz.
• Dostrzegaj dobre chęci i bądź wyrozumiała!
• Jeśli trudno Tobie przyjmować wsparcie czy prosić o pomoc, potraktuj to jako życiową lekcję. Troska o Ciebie jest wyrazem głębokiej Miłości. Ucz się ją przyjmować.
• Ciesz się tym, co otrzymujesz. Bądź wdzięczna i wyrażaj wdzięczność. Słowa „dziękuję za…(powiedz za co konkretnie dziękujesz)“ będą dla małżonka kompasem, że to co robi jest dla Ciebie dobre i potrzebne. To umocni Ciebie, Partnera i Wasz Związek.
Dla Niego:
• To normalne, że możesz czuć się zagubiony czy bezradny, gdy Twoja
życiowa partnerka choruje. To normalne, że możesz nie wiedzieć, jak ją najlepiej wesprzeć. Jesteś w zupełnie nowej sytuacji.
• Kiedy nie jesteś pewien, zapytaj czego Ona chce, czego potrzebuje. Szczera rozmowa otwiera wrota do wzajemnego poznania, zrozumienia i bliskości. Może zdziwisz się, jak ważne jest teraz dla Niej, żebyś przy niej był, byś towarzyszył jej w opowieściach o jej troskach i uznawał je za ważne. Byś po prostu Jej wysłuchał.
• Dlatego słuchaj z ciekawością i pełną uwagą. Nie skupiaj się w rozmowie na rozwiązywaniu jej problemów, nie umniejszaj jej przeżyć i odczuć czy nie bagatelizuj ich.
• Nie zbywaj partnerki, krótkim „wszystko będzie dobrze“.
• Poświęć jej czas.
• Zadbaj o przytulenie, dotyk, pocałunek – tymi prostymi niewerbalnymi gestami wyrazisz troskę i zaangażowanie, dając prawdziwe poczucie bycia razem.
• Nie obawiaj się, że rozmowa o smutku, lęku czy zwątpieniu pogłębi te uczucia. Ich pełne wyrażenie przy Tobie przyniesie ulgę, da poczucie zrozumienia i przeświadczenie, że wobec choroby małżonka nie jest sama, że razem jednoczycie siły we wspólnej walce.
• Gdy doświadczysz tej uzdrawiającej mocy rozmowy, może odważysz się opowiedzieć o Twoich zmartwieniach. Razem będzie lżej je nieść. To doświadczenie z pewnością umocni waszą więź, zwiększy wzajemne zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.
WYZWANIE V – Nowe role a dbanie o siebie
Odpowiedzią na potrzebę wsparcia osoby chorej jest pojawienie się nowych ról w związku. Kobieta staje się osobą chorą, wymagająca wsparcia i opieki, a mężczyzna – jej opiekunem. Zatem obok dotychczasowego partnerskiego układu pojawia się nowy: osoba wymagająca opieki- opiekun.
Ten pierwszy charakteryzuje równowaga dawania i brania, czyli obydwoje partnerzy w podobnym stopniu wspierają siebie i korzystają z wzajemnego wsparcia; drugą cechuje wyraźna asymetria: jedna strona dużo więcej daje niż otrzymuje, druga- więcej bierze, mniej daje. A czy oznacza to, że druga strona- mężczyzna nie potrzebuje wsparcia, że nie targają nim lęki i niepokoję, że jego myśli są zaprogramowane na optymizm, a potrzeby wyparowują i nie dają o sobie znać? Przecież to ten RYCERZ staje na straży swej Ukochanej, broni Ją przed smokami strachu, obaw, zmartwień, przejmuje część lub całość jej obowiązków związanych z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Zwykle to On wtedy utrzymuje rodzinę. Chce być silny dla Niej. Nie okazuje słabości dla Niej. Walczy dla Niej. Spycha na dalszy plan swoje potrzeby dla Niej. A z czasem… z czasem pojawia się nie wiadomo skąd zmęczenie, rozdrażnienie, wybuchy gniewu, złość na partnerkę (i związane z tym poczucie winy, bo czy można się złościć na chorego? oczywiście, że można), pesymizm i depresja. To emocjonalne koszty heroicznej męskiej postawy.
A jak temu zapobiec? Zadbaj o siebie. To jest nieodzowne, jeśli chcesz nadal skutecznie wspierać partnerkę i być szczęśliwy w związku.
• Porozmawiaj o swoich emocjach z małżonką, by otrzymać dla siebie wsparcie. Przecież ona dobrze wie, że targają Tobą obawy, lęki, złość,może zwątpienie. Wie, że nie jesteś z kamienia, że ją kochasz, i że, jakkażda kochająca osoba, przeżywasz emocjonalne katusze, kiedy najbliższaTwojemu sercu kobieta cierpi. Na pewno doświadczysz ogromnej ulgi, żenie musisz dźwigać ciężaru tych emocji sam, że nie musisz udawać. Możeszteż porozmawiać z zaufanym przyjacielem, czy kimś z rodziny.
• Oprócz czasu dla wybranki, zadbaj także codziennie o czas dla siebie na relaks. Spacer, sport, hobby czy spotkanie z przyjaciółmi pozwoli się Tobie odprężyć i naładować psychiczne akumulatory. Pozwól sobie na to bez poczucia winy.
• O ile to możliwe jedz regularnie, ćwicz każdego dnia i wysypiaj się.
• Czasami może pojawić się poczucie osamotnienia, kiedy wydaje się, że nikt nie rozumie przez co Ty przechodzisz. Rozmowa z mężczyznami w podobnej sytuacji może pomóc, wiec rozejrzyj się, czy w Twojej okolicy są grupy wsparcia dla panów, których żona choruje na nowotwór lub w internecie poszukaj fora poświęcone tej tematyce.
Doświadczenie, które przybliża, czy oddala?
Diagnoza nowotworu u bliskiej osoby zawsze wywołuje kryzys. Niesie nowe wyzwania, którym para musi stawić czoło. Pojawia się zagrożenie dla związku, ale jest także szansa na bliskość. Szansa, kiedy wiemy, jakie działania są pomocne, jakie pułapki możemy napotkać na drodze; gdy potrafimy otwarcie rozmawiać o chorobie i towarzyszących jej emocjach i kiedy mamy głębokie poczucie wspólnego działania, czyli jesteśmy RAZEM wobec choroby. To od was zależy, czy to trudne doświadczenie Was przybliży czy oddali i czy wykorzystacie podpowiedzi z tego artykułu, by Was umocnić.
Kilka wskazówek na koniec
Choroba dotyka Was oboje; dla Was obu jest n o w a. Dla każdego z Was wiąże się z ogromnym stresem. To normalne, że nie wiecie, jak postępować; trzeba się tego nauczyć i wypracować nowe adaptacyjne sposoby funkcjonowania.
Ważne jest wzajemne zrozumienie (tu potrzebna jest otwarta komunikacja, by poznać emocje i potrzeby partnera/ki) i wyrozumiałość. Oboje macie prawo popełniać błędy; istotne jest, by je zauważać i naprawiać.
Wzajemna troska – oboje potrzebujecie wsparcia i życzliwości do siebie nawzajem. Bądźcie życzliwi wobec siebie, wybaczajcie sobie potknięcia i błędy oraz bądźcie wdzięczni za to, co otrzymujecie od partnera/ki.
Pamiętajcie, że jesteście przede wszystkim partnerami i nie pozwólcie, by Wasza relacja ograniczyła się tylko do roli opiekuna i osoby wymagającej opieki. Kiedy jednak te problemy Was przerastają, zadbajcie o siebie i skorzystajcie z profesjonalnej pomocy. Psycholog pomoże poradzić sobie z trudnymi emocjami oraz nauczy otwartej i skutecznej komunikacji, byście mogli sami pokonywać przeszkody w przyszłości.
BIBLIOGRAFIA
Canzona, M.R.; Fisher, C.L.; Ledford, C. Perpetuating the cycle of silence: The intersection of uncertainty and sexual health communication among couples after breast cancer treatment. Supportive Care Cancer 2019, 27, 659–668.
Relationship Dynamics among Couples Dealing with Breast Cancer: A Systematic Review;
Valente M, Chirico I, Ottoboni G, Chattat R, International Journal of Environmental research and Public Heaalth, 2021.
Siedem zasad udanego małżeństwa J, Gottman, S. Nan; Wydawnictwo uniwersytetu jagiellońskiego 2014.
When your partner has breast cancer. Breast Cancer Care, 2018, BCC120
Autorka: mgr Monika Tobolska, psycholog kliniczny, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Od 10 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz ich bliskich, prowadzi poradnictwo i warsztaty dla par. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Mówienie o tym, co dla nas ważne, czy proszenie o pomoc, nie czyni nas
słabym. To wyraz odwagi. Wspólnie z bliskimi smutki się dzieli, a radości mnoży..
(matematyka emocji)
Rozmowa, która oddala, czyli o zaburzeniach komunikacji i ich konsekwencjach.
Choroba nowotworowa burzy dotychczasowe życie pary. Jest jak nagłe uderzenie w mur. Szok! Niewyobrażalny stres i intensywne emocje lęku, przerażenia, złości, bezradności. Nowe wyzwania wymagają nagłego przekierowania z orientacji na życie w orientację na walkę o życie. Zmieniają się cele i priorytety. Niedawne plany odkładane są na bliżej nieokreśloną przyszłość. Zaburzają się wypracowane sposoby pełnienia ról małżeńskich. Zmiany dotykają też sfery zawodowej i finansowej.
Choroba wywiera również znaczący wpływ na komunikację i temu obszarowi chciałabym poświęcić niniejszy artykuł. Jest to bardzo ważne zagadnienie, bowiem o tym, czy para zdoła konstruktywnie podjąć stojące przed nią wyzwania, czy będzie w stanie skutecznie rozwiązywać problemy, czy poradzi sobie z konfliktami i czy ten czas kryzysu zostanie wykorzystany do pogłębienia i wzmocnienia więzi oraz da poczucie szczęścia w związku zadecyduje w głównej mierze jakość komunikacji. To w niej zaczynają powstawać tak zwane bariery komunikacyjne – brak szczerości we wzajemnych rozmowach o chorobie i w ujawnianiu osobistych problemów.
Granice szczerości – Ona
Chora zwykle chce rozmawiać i dzielić swoje niepokoje z partneremlęk przed leczeniem i jego skutkami, przed nieprzewidywalnością choroby, która wzbudza złość. „Pokazywanie własnego strachu jest przywilejem pacjentów onkologicznych” (A. Pietrzyk). Jednakże, kierując się empatyczną troską, zwykle część emocji i poczucie bezsilności zatrzymują dla siebie, bowiem nie chcą dodawać zmartwień partnerom. Nierzadko wystarcza im, że mają m o ż l i w o ś ć wyrażenia swoich, nawet najtrudniejszych, uczuć i na tej możliwości poprzestają.
Granice szczerości – On
On pozwala sobie na wyrażenie lęku o zdrowie ukochanej, strachu przed chorobą, złości na los, która mobilizuje go do walki z rakiem, uwalniając pokłady energii. Jednakże głównie wspiera i słucha. Ukrywa swoje potrzeby, nie dzieli się emocjami, szczędzi żonie relacji z osobistych kłopotów. Unika konfliktów i nie podejmuje drażliwych tematów, a tylko te błahe i neutralne. Próbuje żartować. Ma głębokie przekonanie, że chorejnie wolno martwić, więc chroni ją przed wszelkimi stresami. Być może
wynika to z wielkiej wrażliwości i empatycznej obserwacji chorej; dostrzegania kruchości jej emocjonalnej równowagi, którą może łatwo zachwiać nieodpowiednie słowo, zachowanie czy niezrozumienie. Zatem dużą część swoich sił i czasu poświęca partnerce, stawiając siebie na ostatnim miejscu. Wiele energii pochłania także ciągłe ukrywanie swoich emocji, potrzeb i kłopotów. Ze swoim niepokojem, żalem, bezsilnością zwykle zmaga się samotnie. Wobec Niej zakłada maskę osoby silnej i radzącej sobie. Nie daje sobie prawa do okazywania słabości szczególnie w obecności swojej połowicy.
Wspólnym elementem jest to, że oboje członkowie pary:
nie dzielą się niektórymi emocjami, przeżyciami, nie podejmują ważkich i stresujących tematów, kierując się troską o drugą połowę; zwykle nie mówią o bezsilności, jakiej doświadczają;
zazwyczaj traktują śmierć jako temat tabu, co związane jest z silnym lękiem przed ostatecznym kresem ziemskiego istnienia. Jeśli podejmują go, to nie wprost – korzystając z aluzji i symboli. Ale nie jest to regułą. Są pary potrafiące otwarcie rozmawiać o rzeczach ostatecznych, które odwagę i wewnętrzną siłę czerpią z głębokiej wiary w Boga i z oddania się Jego opiece.
nie dzielą się pozytywnymi emocjami, które mogłyby bardzo wzmocnić relację. On nie mówi o dumie i podziwie dla Niej w jej codziennych zmaganiach z rzeczywistością zmienioną przez nowotwór, z objawami ubocznymi terapii onkologicznych, dla jej wysiłków odnajdowania nadziei nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach, dla umiejętności cieszenia się z rzeczy prostych i najważniejszych; ona nie wspomina o wdzięczności za jego rycerską postawę ochrony i troski, za wsparcie w codziennych czynnościach i za miłość bez względu na wszystko.
Ciekawe jest, że największych problemów w komunikowaniu się doświadczają rodziny mocno związane emocjonalnie, w którym lęk przed ranieniem się jest szczególnie nasilony.
Koszty barier komunikacyjnych
Kiedy nie rozmawiamy, nie mamy informacji zwrotnej od partnera, zaczynamy uzupełniać ją sami np. poprzez tak zwane czytanie w myślach czy zgadywanie potrzeb i oczekiwań drugiej strony. Nie konfrontujemy własnych przekonań z faktami. Po okaleczającej operacji płeć piękna może z trudem akceptować swoje zmienione ciało i nie czuć się już tak kobieca i atrakcyjna dla płci męskiej. Może obawiać się odrzucenia. Oczekując negatywnej reakcji partnera, może nie ufać jego zapewnieniom, że nadal jest dla niego boską, najpiękniejszą i tą jedyną, i może odrzucać jego starania o bliskość fizyczną i psychiczną, unikać pieszczot, pocałunków czy rzytulania. Dostrzega wyłącznie to, co potwierdza jej lęki i negatywne przekonania. Kiedy brakuje szczerej rozmowy, nigdy nie pozna prawdziwych emocji męża, jego nastawienia i intencji pomocy. Narazi na bolesną erozję życie intymne w związku. Pozbawi się wsparcia, które jest tuż obok, na wyciągniecie ręki, na otworzenie drzwi do swego serca. Będzie coraz bliżej swoich strachów, a coraz dalej partnera. Analogicznie, problemy finansowe towarzyszące parom przy leczeniu onkologicznym, mogą zmusić zdrowego członka rodziny do podejmowania nadgodzin czy dodatkowej pracy. W efekcie chora może odczuwać, że jest ciężarem dla najbliższych i czuć się winna z tego powodu. Tylko szczera rozmowa może rozwiać te uczucia i przynieść kojące doświadczenie, że to, co robi partner jest wyrazem głębokiej miłości, którą jest obdarowywana i którą z radością może przyjąć.
W przypadku mężczyzny długotrwała opieka, przewlekły stres, brak dbania o siebie i unikanie szczerej konwersacji może prowadzić do zmęczenia, dolegliwości somatycznych i rozdrażnienia, a w konsekwencji do wypalenia w roli osoby pomagającej. Rodzi się złość na chorą. Ta nie jest otwarcie wyrażana, bo wywołuje poczucie winy. W dłuższej perspektywie partnerzy dystansują się fizycznie i emocjonalnie. Szlachetna intencja, by chronić małżonkę, by oszczędzić jej stresów dyskutowania o „trudnych” emocjach rozsadza parę od wewnątrz. A wszystko to wynik zrezygnowania z cudownej siły spajającej relację jaką jest otwarta komunikacja.
Wartość rozmowy
Czy warto z niej rezygnować i kłaść na szali swój związek? Zarówno badania naukowe jak i praktyka kliniczna potwierdzają, że oboje współmałżonkowie doceniają otwartą komunikację. Kobietę cieszy, że jest słuchana, że ma możliwość dzielenia się swoimi przeżyciami, przemyśleniami związanymi z chorobą. Mężczyzna odczuwa komfort, że nie musi niczego udawać przed partnerką.
Bowiem dzięki otwartej komunikacji: dostajemy informacje o uczuciach, myślach, potrzebach i wartościach drugiej osoby; dzięki temu możemy ją zrozumieć i adekwatnie jej pomóc, dając dokładnie to, czego potrzebuje; definiujemy konflikty i możemy je rozwiązać; wzmacniamy więzi, pogłębiamy wzajemne zaufanie; dajemy poczucie bezpieczeństwa (poczucie, że nie jestem z tym sam/a).
Wiemy już, jaka komunikacja oddala, czas żeby zająć się najistotniejszym zagadnieniem – jaka komunikacja przybliża partnerów.
Rozmowa, która przybliża
Chociaż każdy z nas potrafi mówić, nie każdy potrafi rozmawiać. Bowiem prowadzenie rozmowy tak, by była ona intymna i konstruktywna, jak i słuchanie jest sztuką. Sztuką, którą można opanować. Zanim jednak przystąpimy do wspólnego dialogu warto zadać sobie pytanie, z jakim nastawieniem do partnera podejmujemy konwersację. Negatywne nastawienie utrudni nam słuchanie, będziemy dostrzegać znacznie więcej wad u męża czy żony, będziemy bardziej krytyczni, mniej wyrozumiali, bardziej skłonni do reakcji obronnej czy ataku. Więc jeśli zauważysz, że tak jest, wstrzymaj się od rozmawiania i popracuj nad swoją postawą. Przypomnij sobie dobre chwile we dwoje, intymne wymiany myśli, momenty pełnego zrozumienia, poszukaj zalet partnera/ki, tego, co w Nim/w Niej podziwiasz i poszukaj w sobie ciekawości i nieoceniającej otwartości, które otworzą Tobie drzwi do wewnętrznych światów drugiej osoby. Możesz sobie wyobrazić to tak, jakby to była Wasza pierwsza randka. Może nawet poczujesz podekscytowanie i zechcesz tę wspólną chwilę doświadczyć w sposób wyjątkowy, jak dawniej, starając się, by była ona niezwykła. Jeśli sprawdzisz swoją podejście i dostrzeżesz to żywe zainteresowanie, to oznacza, że już czas na dobry dyskurs. Zadbaj też o odpowiedni czas i miejsce, kiedy nie będą Was absorbowały niezałatwione pilne sprawy, gdzie nie będą przeszkadzali domownicy i hałasy. Wyłączcie telewizor, komputer czy laptop, wyciszcie telefony, byście te chwile mogli w pełni poświęcić sobie nawzajem.
W prowadzeniu rozmowy pomogą Tobie cztery umiejętności, które opiszę poniżej.
Wyrażanie słowami, tego, co czujesz.
Wsłuchaj się w siebie i odszukaj swoje emocje i uczucia. Mów:
Czuję się…
rozgniewana/y;
opuszczona/y;
akceptowana/y;
szczęśliwa/y;
przygnębiona etc.
i DLACZEGO tak jest, jaka s y t u a c j a do tego doprowadziła.
Zadawaj otwarte pytania.
Na pewno zastanawiasz się, co oznacza to sformułowanie. Pytaniaotwarte to, takie na które nie możesz udzielić prostej odpowiedzi: tak lub nie (w odróżnieniu od pytań zamkniętych na przykład:
Czy jesteś szczęśliwy?, Czy potrzebujesz pomocy?, Czy się na mniezłościsz?), a zapraszają one do dłuższej wypowiedzi jak:
Co czujesz?
Czego potrzebujesz?
Jak mogę ci pomóc?
Jak do tego doszło?
Jaki, Twoim zdaniem, jest najgorszy scenariusz w tej sytuacji?
Jaki byłby dla Ciebie wymarzony scenariusz w tych okolicznościach?
Stosuj słowne zachęty, które pomogą rozmówcy się otworzyć i mówić o swoich uczuciach potrzebach takie jak:
Opowiedz mi, co doprowadziło do tej sytuacji.
Powiedz mi, co jest teraz dla Ciebie najważniejsze.
Powiedz mi o tym coś więcej.
Pomóż mi zrozumieć tę sytuację z Twojego punktu widzenia. Co w niej jest dla Ciebie najistotniejsze
Mamy mnóstwo czasu na rozmowę. Nie spiesz się.
Okazuj wyrozumiałość, empatię i zrozumienie na przykład:
Musisz się naprawdę czuć beznadziejnie rety, to brzmi okropnie.
Nic dziwnego, że to cię rozzłościło.
Jestem po Twojej stronie.
Najzupełniej się z Tobą zgadzam.
Wyczuwam w Tobie rozpacz, kiedy o tym mówisz.
Cudowna moc słuchania
Ale, aby ktoś chciał nas zaprosić do swojego wnętrza, do świata własnej intymności, musi czuć się bezpiecznie w naszym towarzystwie, musi mieć do nas zaufanie. Podczas spotkania, to właśnie s ł u c h a n i e z autentycznym zaciekawieniem, z chęcią poznania i zrozumienia, z pełną akceptacją drugiej Osoby, chociaż niekoniecznie zachowania, bez osądzania i krytyki tworzy tę bezpieczną przestrzeń. Aktywne słuchanie, kiedy pokazujemy swoim ciałem, że całą uwagę skupiamy na rozmówcy, utrzymując kontakt wzrokowy, reagując mimiką, pochylając się w jego stronę, czy potakując głową. Wtedy nie zgadujemy tego, co partner powie i nie przygotowujemy już naszej wypowiedzi, nie szukamy argumentów uzasadniających naszą rację, tylko s ł u c h a m y całym/ą sobą. Bowiem celem nie jest dowiedzenie, że my mamy rację, że nasze poglądy są słuszne, a uzmysłowienie sobie podobieństw i różnic oraz zrozumienie dlaczego każde z nas patrzy na świat odmiennie. Zatem dostrajamy się do uczuć partnera, nie bagatelizujemy ich, nie lekceważymy, nie wyśmiewamy i nie staramy się ich zmienić. Kiedy słuchamy empatycznie o lęku, niepokoju, złości i bezradności, łatwo popaść w pułapkę myślenia, że musimy poprawić samopoczucie współmałżonka, że jesteśmy odpowiedzialni za znalezienie rozwiązań. Nic bardziej błędnego. Wystarczy słuchać i starać się zrozumieć, a nie naprawiać, zmieniać, czy doradzać. Pamiętajmy o okazywaniu swojego zainteresowania nie tylko mową ciała, ale i słowem. To zaciekawienie łatwo okażemy, powtarzając własnymi słowami to, co przed chwilą usłyszeliśmy, czyli parafrazując usłyszaną wypowiedź, np.: Czyli obawiasz się, że nie będziesz już dla mnieatrakcyjna i że ciebie zostawię. Parafraza ta informuje że słuchamy i staramy się zrozumieć, że partner/ka oraz to, czego doświadcza jest dla nas ważne, ale także pokazuje, czy dobrze rozumiemy przekaz i daje możliwość jego korekty. Nie musimy przemawiać jak terapeuta. Postarajmy się tylko, by żona czy małżonek wiedzieli, że są słuchani. Podkreślajcie też akceptację swojej drugiej połowy, doceńcie to, co macie i budujcie wzajemną wdzięczność. Słuchanie nie zawsze przychodzi łatwo. Kiedy zauważysz, że zmierzacie w stronę konfliktu, powiedzcie sobie STOP. Weźcie głęboki oddech, by się uspokoić, lub zróbcie sobie kilkunastominutową przerwę, by ochłonąć. Następnie wróćcie do rozmowy i zacznijcie jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz. Bo szczęśliwymi parami są nie te, które nie doświadczają konfliktów, które unikają spornych kwestii, lecz te, które wiedzą, że konflikty i spory są nieuniknione i normalne w bliskiej relacji oraz potrafią przechodzić przez trudności razem. Bowiem to r a z e m na dobre i na złe zawsze owocuje silniejszą więzią i daje poczucie szczęścia w związku. A czegóż chcieć więcej.
BIBLIOGRAFIA
Gottman Julie, Gottman John, Osiem randek, czyli jak ze sobą rozmawiać, żeby stworzyć szczęśliwy związek, Znak Horyzont Kraków2020.
Pawłowska Agnieszka, Oswoić smutek. Małe charaktery 2021.
Pietrzyk Agnieszka, Ta choroba w rodzinie. Psycholog o raku, Oficyna Wydawnicza „Impuls” Kraków 2006.
Autorka: mgr Monika Tobolska, psycholog kliniczny, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Od 10 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz ich bliskich, prowadzi poradnictwo i warsztaty dla par. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Każdemu z nas potrzebny jest odpoczynek oraz chwile relaksu. Jak długi powinien on być, jaką formę powinien przyjmować zależy od rodzaju pracy jaką dany człowiek wykonuje, jak dużej ilości napięcia doświadcza żyjąc, jaki ma temperament, modalność.
Zanim dowiemy się czym jest relaksowanie się i dlaczego warto je praktykować sprawdźmy poziom stresu każdego z nas.
reagujesz w przesadny sposób (jesteś nadmiernie drażliwa i wybuchowa, łatwo wyprowadzić cię z równowagi)
masz kłopoty z zasypianiem albo budzisz się zbyt wcześnie (między 3-5 zwykle w czasie dołka energetycznego)
często czujesz uciska w żołądku, masz napięte mięśnie szyi, karku, ramion, bolą cię głowa, plecy, miewasz kłopoty trawienne, jesteś podatna na infekcje
pocisz się bardziej niż zwykle
odczuwasz nadmierny apetyt lub jego brak
zgrzytasz zębami, głównie podczas snu (tzw. bruksizm)
stale jesteś zmęczony
spadła twoja efektywność w pracy, masz kłopoty z koncentracją i pamięcią, częściej popełniasz błędy
twoje emocje są chwiejne, masz częste zmiany nastroju (płacz, śmiech, agresja)
brakuje ci ochoty na seks
Jak nietrudno się domyślić, im więcej odpowiedzi tak, tym wyższy poziom stresu jest twoim udziałem. A jak udowadniali, dzięki stworzonej przez siebie Skali Stresu, Holmes I Rahe, im więcej stresu w naszym życiu, im mniej adaptacyjne sposoby radzenia sobie z nim uruchamiamy, tym częściej doświadczać możemy różnego rodzaju zaburzeń psychosomatycznych. Do zdarzeń obciążających nas należą zarówno te – co łatwo się domyślić – przykre, jak i te które powszechnie uważane są za dobre i szczęśliwe.
Stresor (Ilość punktów)
1. Śmierć współmałżonka (100)
2. Rozwód (73)
3. Separacja małżeńska (65)
4. Pobyt w więzieniu (63)
5. Śmierć bliskiego członka rodziny (63)
6. Zranienie ciała lub choroba (53)
7. Zawarcie małżeństwa (50)
8. Zwolnienie z pracy (47)
9. Pogodzenie się ze skłóconym współmałżonkiem (45)
10. Przejście na rentę lub emeryturę (45)
11. Choroba w rodzinie (44)
12. Ciąża (40)
13. Kłopoty w pożyciu seksualnym (39)
14. Powiększenie się rodziny (39)
15. Rozpoczynanie nowej pracy zawodowej (39)
16. Zmiany w dochodach finansowych (38)
17. Śmierć bliskiego przyjaciela (37)
18. Zmiana zawodu (36)
19. Wzrost konfliktów małżeńskich (35)
20. Hipoteka na ponad 10.000 dolarów (31)
21. Wiadomość o konieczności zwrotu większego długu lub pożyczki (30)
22. Zmiana stopnia odpowiedzialności w życiu zawodowym (29)
23. Opuszczenie przez dzieci domu rodzinnego (29)
24. Kłótnie i starcia z krewnymi współmałżonka (29)
25. Wzmożenie wysiłku dla wykonania jakiegoś zadania (28)
26. Początek lub zakończenie pracy zawodowej współmałżonka (26)
27. Rozpoczęcie lub zakończenie nauki szkolnej (26)
28. Zmiany standardu, poziomu życia (25)
29. Zmiany osobistych nawyków i przyzwyczajeń (24)
30. Starcia z szefem (23)
31. Zmiany warunków pracy lub najbliższego otoczenia (20)
32. Zmiana mieszkania (20)
33. Zmiana szkoły (20)
34. Zmiany w spędzaniu wolnego czasu (19)
35. Zmiany w praktykach religijnych (19)
36. Zmiany w nawykach życia towarzyskiego (18)
37. Hipoteka lub zaciągnięcie długu poniżej 10.000 dolarów (17)
38. Zmiana nawyków snu (16)
39. Zmiany częstości spotkań rodzinnych (15)
40. Zmiany nawyków żywieniowych (15)
41. Urlop (13)
42. Święta Bożego Narodzenia (12)
43. Małe naruszenie przepisów prawnych (11)
Autorzy ci piszą o zależności między siłą stresu a ryzykiem chorób (o tym że stres jest wiodącym czynnikiem zagrażającym zdrowiu potwierdzają również doniesienia WHO, może być czynnikiem spustowym do zachorowania na: wrzody dwunastnicy, refluks żołądkowo-przełykowy, zespół jelita drażliwego, nadciśnienie, cukrzycę typu 1, łuszczycę, astmę, alergię, depresję, bezsenność, stany zapalne tarczycy: choroby Hashimoto, Graves-Basedova, reumatoidalne zapalenie stawów, nowotwory). Z badań Holmesa i Rahe’a wynika interesująca zależność statystyczna pomiędzy stresorami, a prawdopodobieństwem zapadnięcia na poważną chorobę. Teraz można obliczyć punkty i sprawdzić ryzyko choroby:
150–199 jednostek stresu = 37% prawdopodobieństwo choroby w ciągu kolejnych 2 lat,
200–299 jednostek stresu = 51% prawdopodobieństwo choroby w ciągu kolejnych 2 lat,
ponad 300 jednostek stresu = 79% prawdopodobieństwo choroby w ciągu kolejnych 2 lat.
Żeby nie chorować i nie dać się zwariować w zabieganym, szybkim świecie poznajmy metodę, dzięki której możemy wyciszyć skołatane nerwy… Relaksacja to stan czuwania charakteryzujący się obniżonym stanem pobudzenia funkcji psychofizycznych. Ten stan może być odczuwany w całym organizmie bądź jego części, układzie. Jak go osiągnąć? Czy trzeba się tego nauczyć? Czy wystarczy po prostu chcieć? Nie zawsze od razu potrafimy poddać się relaksowi, nie bez przyczyny bowiem nazywa się często tę metodę treningiem relaksacji. Bez treningu, nie ma korzyści, szczególnie tych długofalowych. Co nam daje relaksacja? Czy warto ją trenować? Proszę poczytać i zadecydować. Do jednostkowych natychmiastowych skutków należą, w kontekście szeroko pojętej fizjologii: spadek aktywności układu sympatycznego, zużycia tlenu o 10 – 20% po 3 minutach, HR o 3 na minutę, przemiany materii, poziomu stężenia kwasu mlekowego we krwi po 10 minutach zwolnienie rytmu oddechowego, napięcia mięśni szkieletowych i gładkich, stężenia poziomu kortyzolu we krwi, rozszerzenie naczyń krwionośnych, wzrost temperatury niektórych części ciała, obniżenie ciśnienia skurczowego i rozkurczowego, pojawienie się w zapisie EEG fal Alfa prowadzące do synchronizacji pracy obu półkul; w kontekście szeroko pojętych konsekwencji psychologicznych: ułatwienie przebiegu procesów poznawczych, zwiększona podatność na sugestię, wzrost szybkości uczenia się, uzyskanie stanu wewnętrznego spokoju (odczucie korzystnej, przyjemnej pustki, ciszy), polepszenie samopoczucia (stan łagodnej euforii), lepszy wgląd w siebie, spontaniczna desensytyzacja (odczulanie). Natomiast rezultatami regularnego treningu relaksacji fizjologicznymi są: wzrost poziomu fenyloalaniny jako regulatora powstawania katecholamin mózgowych (wzrost w poziomie nastroju), poziomu hemoglobiny we krwi, przepływu krwi w naczyniach mózgowych, wrażliwości słuchowej, poprawa wzroku (opóźnienie procesów starzenia), lepszy sen, optymalizacja wydatków energii, spadek zapotrzebowania na niektóre leki i używki, złagodzenie dolegliwości psychosomatycznych (astma, nadciśnienie etc.); psychologicznymi z kolei: wzrost poziomu myślenia twórczego mierzonego testami, poziomu wykonania w testach mierzących inteligencję płynną (genetyczna) niektórych funkcji pamięci, koordynacji wzrokowo – ruchowej, polepszenie świadomości ciała, spadek poziomu lęku (jako cechy), poziomu neurotyczności, trwały wzrost samopoczucia, zadowolenia (jakości życia), głębsze zmiany osobowości (obraz siebie, agresja, lęk, samoakceptacja, przekonanie o możliwościach poradzenia sobie ze stresem, oszczędność energii psychicznej, efektami społecznymi są: bardziej pozytywne nastawienie do innych ludzi – spadek ilości konfliktów, wzrost aktywności związanej z podejmowaniem nowych zadań, wyzwań, bardziej obiektywne (niezależne od nastawień, emocji) postrzeganie innych osób – adekwatniejszy i bardziej rzeczywisty kontakt, lepsze funkcjonowanie zawodowe (wypoczynek, sen, cechy formalne działań), zmiana nawyku reagowania w wielu sytuacjach stresem, lękiem na bardziej adekwatny do danej sytuacji (wzrost efektywności działań, decyzji). Kiedy już wiemy jak korzystne działanie ma relaksacja, dowiedzmy się dzięki jakimi technikom relaksacyjnym można poprawiać swój dobrostan i jakość życia. Do najbardziej popularnych należą: neuromięśniowa relaksacja Jacobsona, trening autogenny według Schultza, masaż, pogłębione oddychanie (przeponowe), wizualizacja, medytacja, trans, hipnoza, doświadczanie, skupienie na zmysłach/zmysłów (np. indukcje smakowe, węchowe, słuchowe, zoomowanie). Do tych mniej znanych, mogących czasem być kontrowersyjnymi: lyming (nic nie robienie), pobudzanie membrany (targanie się za uszy), odżywianie kwasami omega-3, ziewanie, śmiechoterapia, zioła (np. dziurawiec, melisa, szafran), ćwiczenie Feldenkraisa (robienie różnych rzeczy po nowemu), floating (unoszenie się na powierzchni wody), mudry (układy dłoni), symulacja świtu (bezstresowa pobudka), skanowanie ciała (Jon Kabat-Zinn), czynnik ACE (Henry Dreher zaleca: zauważenie emocji, połączenie: dopuszczenie ich do świadomości i zrozumienie, wyrażenie), biofeedback (wyhamowanie pasma szybkiego fal mózgowych w wypadku stresu), koherencja rytmu serca (utrzymywanie stanu równowagi fizjologicznej przeciwdziałającej stratom energii życiowej, np. powolne zaczerpnięcie 2 oddechów, wyobrażenie, że oddychamy przez serce lub centrum klatki piersiowej, świadome włączenie się w powstające w klatce piersiowej odczucie ciepła, odprężenia – autor Antyraka, Zdrowiej! Pokonaj lęk, stres i depresję.: David Servan-Schreiber). Po ilości wymienionych metod nie trudno nie pomyśleć, że ludzkość bardzo pragnie relaksu i wciąż poszukuje coraz to nowych metod, które mogą jej go umożliwić. Żeby Każdy z Czytelników miał możliwość doświadczenia choć prostej techniki relaksacyjnej na sobie, zapraszam do ćwiczenia mogącego być pomocnym w obniżeniu ciśnienia krwi czy uspokojeniu myśli w dwadzieścia minut zaproponowanej przez Herberta Bensona z Uniwersytetu Harvarda.
Wybierz słowo, frazę, modlitwę, wiersz.
Usiądź wygodnie.
Zamknij oczy.
Rozluźnij się (od stóp po głowę).
Oddychaj powoli, przy wydechu wypowiadając w myślach to, co wybrałaś.
Kontynuuj przez ok.20 minut.
Otwórz oczy, ale od razu nie wstawaj, odczekaj minutę.
Praktykuj 1-2 razy na dobę.
Zapoznać się również warto z metodą nazywaną Programem Osiem razy O nazwanego zarządzeniem własnymi zasobami energetycznymi mającego na celu radzenie sobie w sytuacjach dużej presji stworzonego przez Wojciecha Eichelbergera, a rozpowszechnianego przez Instytut Psychoimmunologii w Warszawie. Koncepcja oparta jest na ośmiu zjawiskach:
1. oddychanie (nauka prawidłowego oddechu),
2. obecność (wzmacnianie uwagi, techniki koncentracji umysłu),
3. oparcie w sobie (budowanie dobrej postawy ciała),
7. opiekowanie się sobą (nauka mądrej troski o siebie),
8. odżywianie (zasady zdrowego i energetyzującego jedzenia).
Przy takiej różnorodności i wielości metod można mieć kłopot z wyborem tej najbardziej odpowiedniej dla siebie. Koniecznym jest pamiętanie, że każda metoda jest właściwa, jeśli jest w zgodzie z osobą ją praktykującą. Ważna jest również świadomość, że odpowiednia technika to także zachowanie klinicznych środków ostrożności. Należą do nich:
– możliwość utraty kontaktu z rzeczywistością (np. halucynacje, urojenia) – warto zamienić wizualizację na inne formy relaksu u osób mających predyspozycje do takich reakcji,
– możliwość reakcji na leki u osób chorujących na choroby układu krążenia, cukrzycę, alergię (hipotensja, hipoglikemia),
– możliwość pojawienia się stanów panicznego strachu czy lęku, możliwość przedwczesnego nieoczekiwanego, intensywnego uwolnienia się wypartych treści, osłabienia cenzury, co jest naturalne, jednak u osób mogących mieć gotowości do tego typu reakcji warto zadbać o relaksację pod okiem specjalisty,
– możliwość nadmiernego obniżenia czuwania – dobrze jest nie wstawać nagle, bezpośrednio po relaksie,
– możliwość pogłębienia się stanu zmęczenia u osób chorujących na chroniczne zmęczenie, więc jeśli obserwuje się u siebie brak energii, kiepski nastrój, niepokój, napięcie, luki w pamięci, słaba koncentracji, częstą irytację, brak empatii wobec innych, ciągłą senność, nawracające infekcje, bóle głowy, małe potrzeby seksualne i symptomy te nie są wynikiem sytuacji życiowe to warto przed rozpoczęciem treningów relaksacji skonsultować się z lekarzem.
Kiedy masz plan o siebie zadbać, po prostu zacznij to robić… naprawdę warto! Nie odkładaj odpoczynku na później… zacznij już dziś, od spaceru i pamiętaj:
Jednym z symptomów nadchodzącego załamania nerwowego jest przeświadczenie, że nasza praca jest niezmiernie ważna (Russel)
Autorka: dr Katarzyna Cieślak, psycholog, certyfikowany psychoonkolog PTPO i certyfikowany superwizor psychoonkologii PTPO, w 2019 r. zdobyła tytuł doktora nauk medycznych na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, pracuje jako wykładowca, szkoląc przyszłych lekarzy i inny personel medyczny. Od 14 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz szkoląc Ochotniczki i liderki klubów Amazonek. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
CZĘŚĆ III
W trzeciej części cyklu pragnę przedstawić przyczyny mojego zachwytu myślą logoterapeutyczną. Opisywana dotychczas teoria może nie oddawać pełni znaczeń, głębokiego humanizmu, mądrości, trafności i piękna Franklowskiego przesłania i języka. Najlepiej ujmował je sam autor, który w prosty, spójny i pociągający do czytania, sposób starał się wykładać nawet najbardziej zawiłe i wzniosłe idee, które powstały dzięki wielu latom przemyśleń i ciężarowi doświadczeń.
Kiedy słucha się jego wykładów, z którymi objechał cały świat, trudno dać wiarę, że ten charyzmatyczny – i mocny, i łagodny, i twardy, i empatyczny – człowiek przeszedł przez nazistowskie piekło, w którego komorach zagazowano jego matkę, brata i młodziutką żonę. Frankl blisko był tego, by pogrążyć się w rozpaczy – wola życia wróciła do niego z chwilą, kiedy sam zachorował na tyfus. Po wojnie ożenił się powtórnie, urodziła mu się córka, a jako lekarz uleczył wiele ludzkich dusz (Katarzyna Kubisiowska: Rak po polsku, felietony… Rozmowa z Justyną Pronobis-Szczylik i Cezarym Szczylikiem: Logoterapia. O terapii ukierunkowanej na odkrywanie sensu, Klaudia Pączkowska).
W centrum uwagi Frankla zawsze znajdował się człowiek, przyglądał mu się wnikliwie, szukając dobra i nadawania jego życiu właściwego kierunku. A oto jak pisał on o wyjątkowości człowieka:
Żaden człowiek i żaden ludzki los nie może być porównywany z innym człowiekiem i innym losem. Każda sytuacja jest niepowtarzalna i każda wymaga innych reakcji.
Człowiek zdolny jest zmienić świat na lepsze tylko wtedy, gdy jest to możliwe, może natomiast zmienić siebie na lepsze zawsze, gdy tylko jest to konieczne.
Wskazywał również na różne aspekty jego kondycji czy funkcjonowania:
Więzień, który stracił całą wiarę w przyszłość – w swoją przyszłość – był skazany na zagładę. Wraz z utratą wiary w przyszłość tracił jednocześnie swoją duchową orientację. Rezygnując z walki o samego siebie, popadał w psychiczną i fizyczną ruinę.
Gdy człowiek odkrywa, że jego przeznaczeniem jest cierpieć, musi potraktować to cierpienie jako zadanie do wypełnienia – jedyne i wyjątkowe zarazem. Musi przyjąć do wiadomości, że także w cierpieniu pozostaje kimś wyjątkowym, samotnym bytem we wszechświecie.
Jeżeli natomiast można uniknąć cierpienia, sensowny działaniem będzie usunąć jego przyczynę, ponieważ przyjmowanie cierpienia, które nie jest konieczne, to raczej masochizm, a nie heroizm.
Cierpienie przestaje być cierpieniem, jeśli stworzymy sobie jasny i klarowny obraz wywołujących go emocji.
Ci, którzy orientują się, jak bliski jest związek między stanem umysłu człowieka – jego odwagą i nadzieją albo ich brakiem – a odpornością ludzkiego organizmu, z pewnością zrozumieją, że nagła utrata nadziei i odwagi może mieć wręcz katastrofalne skutki.
Jak na ironię, tak jak lęk prowokuje urzeczywistnienie tego, czego się najbardziej obawiamy, tak przesadna intencja uniemożliwia spełnienie tego, czego najbardziej pragniemy.
Żaden człowiek nie powinien osądzać innych, jeśli sam całkowicie szczerze nie odpowie w głębi serca na pytanie, czy w podobnych okolicznościach nie postąpiłby tak samo.
Współczesny człowiek ma za co żyć, ale nie ma po co żyć – ma środki, ale nie ma sensu.
Szczęścia nie można bowiem zdobyć, musi ono z czegoś wynikać. Człowiek musi mieć powód, aby być szczęśliwym. Gdy jednak takowy odnajduje, automatycznie doświadcza szczęścia.
Pesymista przypomina człowieka, który z lękiem i smutkiem obserwuje, jak wiszący na ścianie kalendarz, z którego codziennie zdziera jedną kartkę, z każdym dniem staje się coraz cieńszy. Z drugiej zaś strony ktoś, kto aktywnie stawia czoła życiowym problemom, jest jak człowiek, który zrywa kolejną kartkę z kalendarza, następnie z pietyzmem odkłada ją do teczki, gdzie przechowuje już inne, sporządziwszy uprzednio na odwrocie krótką notatkę o charakterze wpisu do dziennika. Taki człowiek może z dumą i radością myśleć o wielkim bogactwie ukrytym w swoich zapiskach, podobnie jak o całym swym życiu, które w pełni przeżył.
Frankl właśnie temu najznamienitszemu zjawisku, jakim jest człowiek, chciał wskazać kierunek rozwoju, pokazać – dzięki mocy swojego doświadczenia – drogę prowadzącą do szczęścia czy dobrostanu, które nie zawsze związane są z sukcesem, strefą komfortu czy dobrami materialnymi. Drogą odkrywania sensu mimo wszystko.
Specyfika ludzkiej natury polega na tym, że umiemy żyć tylko wtedy, gdy patrzymy w przyszłość.
Zgodnie z teorią logoterapii człowiek może odnaleźć sens na trzy sposoby. Pierwsza drogą wiedzie przez tworzenie dzieła i spełnianie czynu, druga – przez doświadczenie czegoś lub spotkanie kogoś. Najważniejsza jest jednak trzecia drogą poszukiwania sensu; nawet najbardziej bezbronna ofiara beznadziejnej sytuacji, stojąca w obliczu losu, którego nie można zmienić, może wznieść się ponad siebie, przerosnąć siebie i tym samym stać się innym człowiekiem. Ktoś taki może przemienić osobistą tragedię w triumf.
W kwestii higieny psychicznej za wysoce błędne i niebezpieczne uważam przekonanie, jakoby człowiek potrzebował przede wszystkim równowagi lub, jak się to określa w biologii, homeostazy rozumianej jako stan pozbawiony wszelkich napięć. Tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje, nie jest stan wewnętrznej równowagi, lecz raczej wewnętrzna walka, dążenie do osiągnięcia wartościowego dlań celu czy realizacji swobodnie wybranego zadania.
Nie należy poszukiwać w życiu jakiegoś abstrakcyjnego sensu. Każdy człowiek ma swoje wyjątkowe powołanie czy misję, której celem jest wypełnienie konkretnego zadania. Nikt nas w tym nie wyręczy ani nie zastąpi, tak jak nie dostaniemy szansy, aby drugi raz przeżyć swoje życie. A zatem każdy z nas ma do wykonania wyjątkowe zadanie, tak jak wyjątkowa jest okazja, aby je wykonać.
Człowiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego – ostatniej z ludzkich swobód: swobody wyboru swojego postępowania w konkretnych okolicznościach, swobody wyboru własnej drogi.
Musieliśmy przestać zadawać sobie pytania o sens naszej egzystencji, a w zamian nauczyć się myśleć o sobie jak o ludziach poddawanych przez życie – w każdej godzinie dnia – nieustannemu egzaminowi. Chcąc go zdać, należało porzucić czczą gadaninę oraz rozmyślania na rzecz podejmowania właściwych działań i właściwego postępowania. Ostatecznie życie sprowadza się do wzięcia na siebie odpowiedzialności za znalezienie właściwego rozwiązania problemów i zadań, jakie stale stawia ono przed każdym z nas.
Im bardziej zapominamy o sobie – oddając się sprawie, której pragniemy służyć, bądź też osobie, którą pragniemy kochać – tym głębsze jest nasze człowieczeństwo i tym bardziej urzeczywistniamy swój potencjał.
Początkiem wszelkich prób wskrzeszenia w człowieku jego wewnętrznej siły musiało być wskazanie mu jakiegoś celu w życiu.
Doświadczenia życia obozowego wyraźnie pokazują, że człowiek ma wolność wyboru tego, jak postępuje. Istnieje wystarczająco wiele przykładów, często niezwykle heroicznych, będących dowodem na to, iż apatię można było przezwyciężyć, a rozdrażnienie opanować. Człowiek może zachować resztki wewnętrznej wolności, niezależności myśli, nawet w warunkach tak koszmarnego psychicznego i fizycznego stresu.
Nie gońcie za sukcesem – im bardziej ku niemu dążycie, czyniąc z niego swój jedyny cel, tym częściej on was omija. Do sukcesu bowiem, tak jak do szczęścia, nie można dążyć; musi on z czegoś wynikać i występuje jedynie jako niezamierzony rezultat naszego zaangażowania w dzieło większe i ważniejsze od nas samych lub efekt uboczny całkowitego oddania się drugiemu człowiekowi.
Ostatecznie życie sprowadza się do wzięcia na siebie odpowiedzialności za znalezienie właściwego rozwiązania problemów i zadań, jakie stale stawia ono przed każdym z nas.
Głód, upokorzenie, strach oraz wszechogarniający gniew na dotykającą człowieka niesprawiedliwość można znieść wyłącznie, zachowując żywe wspomnienie najbliższych, uciekając się do religii, czarnego humoru czy czerpiąc uzdrawiającą siłę, choćby z przebłysków piękna przyrody, widoku drzewa lub zachodu słońca. Lecz żadne z powyższych samo w sobie nie stanowi jeszcze o woli przetrwania, jeśli nie pomaga więźniowi w dostrzeżeniu sensu w jego pozornie bezsensowny cierpieniu. Jeżeli życie jako takie ma w ogóle sens, musi on być obecny również w cierpieniu i umieraniu. Nikt jednak nie jest w stanie powiedzieć drugiemu człowiekowi, na czym ów sens polega. Każdy musi dojść do tego samodzielnie, a następnie wziąć na siebie odpowiedzialność wynikającą z odpowiedzi na pytanie:” Co ma dla mnie sens?”. Jeżeli mu się to uda, będzie trwał i rozwijał się wbrew wszelkim upokorzeniom.
W przeciwieństwie do tego, co głosi teoria homeostazy, napięcie nie jest czymś, czego należy bezwarunkowo unikać, tak jak nie powinno się bezwarunkowo gloryfikować spokoju umysłu czy spokoju ducha. Pewien stopień napięcia, jaki wyzwala w nas na przykład chęć wypełnienia określonego sensu, jest człowiekowi absolutnie niezbędny i stanowi warunek zdrowia psychicznego. Tym, czego potrzebujemy przede wszystkim, jest napięcie wynikające z ukierunkowania. Freud stwierdził kiedyś, że 'ludzie są silni dopóty, dopóki bronią ważkiej idei.
Tymi co pomagają człowiekowi być w pełni, tymi co dają podstawy człowieczeństwa są wartości:
W świecie, w którym przestawały liczyć się ludzkie życie i godność, w którym człowiekowi odbierano jego wolną wolę i czyniono z niego obiekt eksterminacji (po uprzednim wykorzystaniu do cna jego fizycznych możliwości) – w tym świecie ludzkie ego wyrzekało się ostatecznie wszystkich wartości.
Fakty to nie przeznaczenie; liczy się przede wszystkim postawa, jaką wobec nich zajmujemy.
Wolność nie jest jednak ostatnim słowem. Wolność stanowi jedynie część historii i tylko połowę prawdy. Wolność to nic innego, jak negatywny aspekt zjawiska, którego pozytywnym aspektem jest odpowiedzialność. Wolności grozi wręcz degeneracja w zwykłą arbitralność, o ile nie będzie przeżywana w kategoriach odpowiedzialności. Dlatego właśnie proponuję, aby Statui Wolności na Wschodnim Wybrzeżu przeciwstawić Statuę Odpowiedzialności na Wybrzeżu Zachodnim
Miłość jest najwyższym i najszlachetniejszym celem, do jakiego może dążyć człowiek. Pojąłem wówczas sens największej tajemnicy, której rąbka uchylają przed nami dzieła największych poetów, myślicieli i duchownych: droga do zbawienia człowieka wiedzie przez miłość i sama jest miłością.
Miłość nie ogranicza się do fizycznej powłoki ukochanej osoby. Prawdziwą głębię odnajduje się, dopiero wnikając w jej duchowe jestestwo, jej wewnętrzne ‘ja’. Wówczas to, czy osoba ta jest przy nas obecna, czy nie, czy żyje, czy jest martwa, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Nawet ktoś, komu wszystko na tym świecie odebrano, wciąż może zaznać prawdziwego szczęścia, choćby nawet przez krótką chwilę, za sprawą kontemplacji tego, co najbardziej ukochał.
(…) żadna siła na ziemi nie odbierze ci tego, czego doświadczyłeś.
To, że jako istoty ludzkie jesteśmy wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju, wyróżnia nas spośród innych, nadając sens naszej egzystencji i wpływając w jednakowy sposób na naszą pracę twórczą, jak i na naszą zdolność do miłości. Kiedy uświadomimy sobie, że nie da się zastąpić jednego człowieka drugim, rola odpowiedzialności, jaką ponosimy za własne życie i jego podtrzymywanie, ukaże nam się w całej swej wielkości. Człowiek, który zda sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką ma wobec innej ludzkiej istoty, która go kocha i z niecierpliwością wyczekuje jego powrotu, albo wobec jakiejś nieukończonej pracy, nigdy nie będzie zdolny odebrać sobie życia. Wie już, dlaczego żyje, a to pozwoli mu znieść to, jak żyje.
Na podsumowanie zachwytów logoterapeutycznymi myślami odwołanie do paradygmatu wymienionej psychoterapii:
Podczas psychoanalizy pacjent musi leżeć na kozetce i opowiadać terapeucie o rzeczach, o których często nie ma ochoty mówić. (…) W takim razie podczas logoterapii pacjent musi siedzieć prosto i wysłuchiwać rzeczy, których często nie ma ochoty słuchać.
Ale czy po pogłębionej lekturze na pewno nie mamy ochoty słuchać nadal?
Lektura niełatwa, a warta studiowania pomagającą zrozumieć i zakochać się w myśli Frankla i jego logoterapii:
Viktor E. Frankl: O sensie życia. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2021.
Viktor E. Frankl: Człowiek w poszukiwaniu sensu. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2011.
Viktor E. Frankl: Lekarz i dusza. Wprowadzenie do logoterapii i analizy egzystencjalnej. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2017.
Viktor E. Frankl: Bóg ukryty. W poszukiwaniu ostatecznego sensu. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2012.
Viktor E. Frankl: Wola sensu. Założenia i zastosowanie logoterapii. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2019.
Viktor E. Frankl: Homo patiens. Logoterapia i jej kliniczne zastosowanie. Pluralizm nauk a jedność człowieka. Człowiek wolny. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1998.
Viktor E. Frankl: Nieuświadomiony Bóg. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1978.
Viktor E. Frankl: Psychoterapia dla każdego. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1978.
Viktor E. Frankl: Psycholog w obozie koncentracyjnym. Instytut Wydawniczy PAX. Warszawa 1962.
Autorka: dr Katarzyna Cieślak, psycholog, certyfikowany psychoonkolog PTPO i certyfikowany superwizor psychoonkologii PTPO, w 2019 r. zdobyła tytuł doktora nauk medycznych na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, pracuje jako wykładowca, szkoląc przyszłych lekarzy i inny personel medyczny. Od 14 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz szkoląc Ochotniczki i liderki klubów Amazonek. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
CZĘŚĆ I
„My, którzy byliśmy więźniami w obozach koncentracyjnych, dobrze pamiętamy ludzi wędrujących od baraku do baraku, pocieszających towarzyszy niedoli, ofiarujących im ostatni kawałek chleba. Nie było ich zbyt wielu, lecz stanowią wystarczający dowód na to, że człowiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego – ostatniej z ludzkich swobód: swobody wyboru swojego postępowania w konkretnych okolicznościach, swobody wyboru własnej drogi.”
(Victor Frankl „Człowiek w poszukiwaniu sensu”)
Viktor Frankl (1905 – 1997) był profesorem neurologii i psychiatrii, doktorem filozofii, a także twórcą trzeciej wiedeńskiej szkoły psychoterapii tak zwanej szkoły logoterapii (obok psychoanalizy Freuda i psychologii indywidualnej Adlera). Od roku 1942 roku, do końca okupacji, był więźniem niemieckich obozów m.in. Auschwitz i Dachau. To, co było przez Frankla w obozach widziane, słyszane, doświadczane, dało impuls do przemyśleń i zapoczątkowało ideę logoterapeutyczną. Ideę, której centrum jest odkrywanie sensu egzystencji człowieka, nawet pomimo tragicznych okoliczności. Wielu ludzi mówiło, że kiedy słuchało się wykładów ucznia Freuda, Adlera, Schlelera i Hartmana, trudno dać wiarę, że ten charyzmatyczny – i mocny, i łagodny, i twardy, i empatyczny – człowiek przeszedł przez nazistowskie piekło, w którego komorach zagazowano jego matkę, brata i młodziutką żonę. Frankl blisko był tego, by pogrążyć się w rozpaczy – wola życia wróciła do niego z chwilą, kiedy sam zachorował na tyfus. Po wojnie ożenił się powtórnie, urodziła mu się córka, a jako lekarz uleczył wiele ludzkich dusz. Co pozwoliło mu przetrwać dramatyczne warunki obozów? Trzy rzeczy: nadzieja na ponowne spotkanie z rodziną, szczera, głęboka religijność i chęć spisania na nowo zaginionego w obozie manuskryptu, który powstał tuż przed deportacją. Jak nie trudno się domyślić ten ostatni cel został zrealizowany w dwójnasób w postaci książki pod tytułem: Lekarz i dusza (zawierającej zarówno założenia logoterapii, jak też analizy egzystencjalnej). Frankl stworzył też dorobek zawierający ponad czterysta artykułów, ponad trzydzieści książek (przetłumaczonych na kilkadziesiąt języków).
Logoterapia to termin wprowadzony do literatury profesjoinalnej przez samego Viktora Frankla. Służy on określeniu stworzonego przez niego kierunku psychoterapii, który skupiony jest na umożliwieniu pacjentowi/ klientowi poznania i akceptacji siebie oraz swojego znaczenia jako elementu pewnej całości, w tym rzeczywistego świata, w którym jako jednostka funkcjonuje. Franklowskie podejście, nazywane jest trzecią szkołą wiedeńską (po pierwszej – freudowskiej i drugiej – adlerowskiej). Zawiera ona w swoich założeniach zapożyczenia z egzystencjalizmu i behawioryzmu (tego ostatniego w znacznym stopniu ze względu na rolę przypisywaną uczeniu się w rozwoju zachowań neurotycznych). Orientację Frankla uważa się także za ważną składową, jedną z głównych gałęzi, nurtu psychologii humanistycznej.
Przyjrzyjmy się może na początek samemu słowu logoterapia: logos z greckiego to sens, znaczenie, therapeuéin – opiekować się, oddawać cześć, leczyć (terapia ostatni człon wyrazów złożonych wskazujący na ich związek znaczeniowy ze sposobem leczenia). Czyżby leczenie sensem? Właśnie tak: logoterapię należy rozumieć jako rodzaj pracy terapeutycznej ukierunkowanej na odnalezienie sensu. Ta forma pracy jest dedykowana osobom, które zmagają się z poczuciem braku sensu, utratą nadziei, rozpaczą czyli doświadczają w swoim życiu pustki egzystencjalnej, która jest źródłem nerwicy noogennej. Osoby doświadczające nerwicy nie mogą doświadczać dążenia do spełniania w świecie, a więc – jak to było opisywane – transcendencji samego siebie. Transcendencji rozumianej jako mierzenie się z nowymi wyzwaniami, zadaniami, przeszkodami będącymi bądź to konsekwencją własnych działań człowieka, bądź splotem losowych wydarzeń takich jak choroba, kataklizm, śmierć przyjaciela, dokonującej się również przez miłość do drugiego człowieka i do siebie samego. A jaśniej? Samotranscendencja, w rozumieniu logoterapeutycznym, jest umiejętnością posiadaną przez człowieka wykraczania poza siebie, jest po prostu zaangażowaniem się w COŚ, oddaniem się CZEMUŚ większemu niż sam ten człowiek – jakiejś idei czy drugiemu człowiekowi, na przykład poprzez miłość będącą największym przejawem samotranscendencji. Szerzej i bardziej schematycznie: rzecz polega na oddawaniu się wartościom – zwróceniu się ku nim i wprowadzaniu, realizowaniu ich w życiu. Dzięki takiemu postępowaniu może jednostka doświadczać przekraczania siebie, nieść odpowiedzialność za podejmowane decyzje, mieć wolność wyboru. Co ważne, logoterapia mówi, o posiadaniu przez człowieka możliwości wpływu również na zdarzenia losowe, niezależne od człowieka, takie jak choroba przewlekła, katastrofa lotnicza. Dzieje się tak, gdy stworzy się warunki, aby człowiek cierpiący był w stanie dostrzec znaczenie i wartość każdej egzystencji bez względu na to, jaką los niesie (na przykład: dzięki afirmacji cierpienia zamiast walki z nim). Dokonanie takiej obserwacji przez jednostkę staje się równoznaczne z odnalezieniem przez nią sensu życia. Przeciwnie rzecz się ma w sytuacji, kiedy zdarzenia życiowe interpretowane są jako bezsensowne, przypadkowe, bez najmniejszego znaczenia, wówczas wyzwalają u człowieka: cierpienia fizyczne i psychiczne, lęk, niepokój. Terapia Franklowska skierowana jest do wszystkich tych, którzy mają poczucie, że ich życie nie ma sensu, że nie mają po co i dla kogo żyć, niczego, co nadaje znaczenie ich byciu, motywuje do podejmowania działań, czegoś co jest wartością centralną, skierowana też jest do tych, którzy próbują ów sens odkryć. Logoterapia niesie ulgę dzięki ogniskowaniu uwagi i aktywności człowieka na przywróceniu sensu i znaczenia życiu. W tym rodzaju terapii egzystencjalnej nie chodzi o oderwane od rzeczywistości rozmyślania czy dyskusje akademickie o sensie życia jako takim – jest to bezsprzecznie domena religii, a nie nauki, jaką jest psychologia. Chodzi o odkrycie sensu, postrzeganego przez człowieka subiektywnie i odnoszącego się do konkretnych, realnych zdarzeń. Reasumując, proces zmian dzięki tej terapii zachodzi w miarę jak pacjent/klient poznaje siebie: swój system wartości, cele, postawę wobec zdarzeń życiowych itd. Czyli dzięki pogłębianiu samoświadomości osoba korzystająca z pomocy logoterapeuty dochodzi do samookreślenia,stania się “tym, kim się jest w swej istocie” – człowiekiem wolnym, odpowiedzialnym i zdolnym do głębokiej miłości.
Logoterapia wskazuje, że odnalezienie sensu możliwe jest jedynie wówczas, gdy człowiek go poszukujący, określi wartości, którymi kieruje się zmagając się z wyzwaniami stawianymi mu przez życie. Sens jest rozumiany jako urzeczywistnienie jakiejś konkretnej wartości, którą osoba odnajduje w danej sytuacji. „Make the best of it” – mawiał Frankl , wskazując, że chodzi o najlepsze wykorzystanie potencjału sytuacji w ramach aktualnie dostępnych możliwości człowieka.Żyć sensownie to znaczy postępować w zgodzie z tym, co w danych okolicznościach – także tych najbardziej powszednich, dotyczących życia codziennego – uznajemy jako wartościowe. Sens ukrywa się w wartościach. Dzielą się one na trzy kategorie. Zawsze w odpowiedzi na każde wydarzenia życiowe można dopasować wartości z przynajmniej jednej kategorii.
Pierwszą kategorią są wartości przeżyciowe, które są niczym innym jak oddawaniem się przeżywaniu czegoś pięknego, dobrego i prawdziwego. Przykładami dla tych wartości są: przeżywanie sztuki, podziwianie przyrody, aktywność fizyczna, rozmowa z drugim człowiekiem, sport, przyjaźń. Ćwicząc się w myśleniu logoterapeutycznym warto zadawać sobie, nawet każdego dnia, pytanie: Czy miałeś/miałaś dziś szansę przeżyć coś wartościowego?
Kolejną kategorią są wartości twórcze będące polepszaniem tego, co jest obecnie dzięki wykorzystywaniu swoich talentów i zdolności. Do przykładów tych wartości można zaliczyć: aktywności zawodową, rodzinną, społeczną, polityczną czyli praca zawodowa czy zaangażowanie wolontaryjne, obowiązki domowe. Pytaniem pomagającym określić czy realizowane są przez człowieka te wartości jest: Co dziś dałaś/dałaś od siebie światu i ludziom wokół?
Ostatnią kategorią są wartości postawy zaangażowania o fundamentalnym, kluczowym znaczeniu, kiedy z powodu doświadczania cierpienia niemożliwe jest praktykowanie wartości przeżyciowych i twórczych. Wówczas może być realizowana wartość podstawowego zaangażowania w życie. Rozumie się ją jako sposób unoszenia przeciwności, radzenia sobie z cierpieniem. W dużym uproszczeniu chodzi o to, jaką postawę przyjmie się wobec nieuchronnych, zaskakujących zdarzeń, dziejących się niezależnie od zachowania człowieka. I tu pytaniami weryfikującymi realizowanie tej wartości są: Jak sobie radzisz w trudnych chwilach? Czy możesz znaleźć w nich jakąś wartość?
Warto powtórzyć w tym miejscu: sens ukrywa się w wartościach. Jednak człowiek człowiekiem, życie życiem… Wartości nie zawsze współgrają, nie mówiąc o tym, że nie są w stanie iść w parze, z chwilowymi ochotami, chceniami, życzeniami, pragnieniami. Ważne, żeby znaleźć złoty środek, zachować równowagę, uwspólniać jedne z drugimi, aby łączyły się dając poczucie pełnowartościowości życia. A satysfakcję z życia, poczucie pełnowartościowości właśnie, dać może właściwe patrzenie na postawione przed jednostką zadania – które Frankl dzielił na trzy kategorie – oraz podejmowanie ich wykonywania: pracę, realizowanie osiągnięć, doświadczanie dobra, prawdy, piękna i pozytywnych uczuć wobec innych ludzi, radzenie sobie z nieuniknionym cierpieniem.
Viktor Frankl nigdy nie pracował nad stworzeniem nowego modelu pracy psychoterapeutycznej (pozostawił to dzieło swoim uczniom), chciał jedynie dopełnić już te istniejące w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Po przyjrzeniu się wiodącym nurtom psychoterapeutycznym stwierdził, że są one dwuwymiarowe, a przecież człowiek obok fizycznego (ciało z jego popędami i całą fizjologią) i psychicznego (psychika z jej potrzebami, konfliktami, emocjami), ma również trzeci wymiar – który Frankl określał jako najbardziej znaczący –duchowy, zwany także osobowym bądź noetycznym. Z greckiego nous to duch lub umysł – który w rozumieniu Frankla – jest całkowicie wolnym, dzięki niemu mamy predyspozycje do wolności wyboru i wolności podejmowania decyzji, kiedy podejmujemy codzienne aktywności, ale i kiedy zajmujemy stanowisko wobec na przykład zdarzeń krytycznych, których doświadczamy. Widać wyraźnie, że Frankl opowiadał się za antyredukcjonistycznym sposobem rozumienia człowieka, przeciwstawiał się sprowadzaniu go do jedynie fizjologicznych, biologicznych czy psychologicznych pojęć, zgodnie z którymi jest on niczym innym, jak tylko…. Taki rodzaj widzenia człowieka jest ubogi, płaski, bo eliminuje wymiar specyficznie ludzki, jakim jest jego duchowość, nie determinowana biologicznie ani biograficznie. To człowiek będący osobą duchową doświadcza wyłącznie ludzkich wartości i uczuć takich jak: wolność, odpowiedzialność, miłość, cierpienie,sprawiedliwość, wrażliwość, lęk, poczucie nieuchronności śmierci, poczucie sensu. Istota ludzka jest jednością, nie tylko psychofizyczną, ale też, albo przede wszystkim, duchową. To, co w człowieku duchowe, stanowi o istocie człowieka – tylko realizując duchową naturę człowiek może prawdziwie żyć, wykraczać poza czysto fizyczne czy psychiczne doświadczenia związane z chorobą, bólem, cierpieniem, przemijaniem, niepewnością, aby nie ograniczały go w życiu jedynie pragnienia, uczucia, instynkty, popędy, żeby mógł refleksyjnie kierować się osobistymi wartościami, nadrzędnymi wobec nich, pomagającymi odkrywać lub wskazującymi sens. Frankl pisał, w opozycji do woli przyjemności Freuda i woli mocy Adlera, o woli sensu, będącą głównym motorem działań ludzkich. Reasumując, najważniejszym jest posiadanie i znajomość sensu własnego życia, bez tego pojawia się poczucie pustki (o którym mowa powyżej).
Człowiek – w ujęciu, w rozumieniu – logoterapii jest nie tylko trójwymiarowy (o czym mowa była wcześniej), można też go opisywać za pomocą pewnej geometrycznej metafory. Frankl, aby podkreślić wyjątkowość i niepowtarzalność istoty ludzkiej, wprowadził ontologię dymensjonalną, w której skład wchodzą dwa prawa:
I prawo ontologii dymensjonalnej:
jedna i ta sama rzecz, rzutowana ze swojego wymiaru na wymiar niższy niż własny, odbija się w ten sposób, że jej odbicia wzajemnie sobie przeczą.
Dla zobrazowania tego prawa Frankl przywołuje szklankę, która jest otwartym walcem. Szklanka rzutowana na płaszczyznę równoległą do jej podstawy daje odbicie w postaci koła, rzutowana na płaszczyznę prostopadłą do podstawy, daje obraz prostokąta. Koło i prostokąt, mimo że są rzutami tej samej figury, są ze sobą sprzeczne. Dodatkowo obie figury są figurami zamkniętymi, podczas gdy szklanka jest istnością otwartą. Jeśliby w miejsce szklanki rozpatrywać człowieka, a rozmaitymi jego rzutami byłyby nauki takie, jak biologia czy psychologia, to okazałoby się, że to, co mówią one o człowieku, jest daleko idącą redukcją, skracającą człowieka o wymiar specyficznie ludzki (jak było już wspomniane, czynniki biologiczne, psychologiczne i socjologiczne determinują ludzką kondycję, ale nie są w stanie odebrać wolności wyboru).
II prawo ontologii dymensjonalnej:
różne rzeczy rzutowane ze swoich wymiarów na jeden i ten sam wymiar niższy niż ich własny, odbijają się w taki sposób, że ich obrazy nie są ze sobą sprzeczne.
Różni ludzie rzutowani na płaszczyznę biologii czy psychologii mogą być zakwalifikowani jako określona, ta sama, jednostka nozologiczna, w wyniku czego, to, co dla nich jednostkowe i szczególne, zostaje zatarte (np. talent).
Cała myśl logoterapeutyczna przesycona jest wiarą w człowieka, w jego poczucie odpowiedzialności, dążenie za sumieniem i wartościami, w zdolność do przekraczania siebie i patrzenia poza horyzont ograniczającego myślenia. Parafrazując Goethego Frankl zwykł wielokrotnie mawiać: na człowieka trzeba patrzeć przez pryzmat jego potencjału – czyli tego, kim może się stać, jeśli urzeczywistni swoje unikalne zdolności i predyspozycje. Można odnieść wrażenie, że Viktor Frankl pokładał w ludziach wielkie nadzieje.
I taka jest też jego terapia.
CZĘŚĆ II
Współcześnie różnie patrzy się na logoterapię.
Niektórzy doceniają jej wkład głównie w poradnictwie, przy krótkotrwałych formach wsparcia, bez możliwości wykorzystania jej jako niezależnej metody leczenia zaburzeń psychicznych. Traktują ją jako dopełnienie, uzupełnienie innych nurtów psychoterapii dzięki jej sile wzmacniania zdrowia psychicznego oraz skuteczności w pracy nad rozwojem osobistym.
Niektórzy wskazują na logoterapię jako na niezależną szkołę terapii, prowadzą psychoterapię indywidualną w jej nurcie. Podczas cyklu spotkań, terapeuta/tka, dzięki stosowaniu technik logoterapeutycznych, szczególnie dzięki tak zwanemu dialogowi sokratejskiemu czyli zadawaniu kierujących pytań, bez pouczania, radzenia, interpretowania, prowokuje niejako klienta czy klientkę do rewidowania jego/jej postaw wobec życia, stosunku do dziejących się w nim zdarzeń poprzez analizę systemu wartości, zmienianie jego hierarchii, budzenie poczucia odpowiedzialności, odkrywanie sensu egzystencji, uświadamianie wypartych aspektów duchowości. Ogromnym atutem tej terapii jest wyjątkowe podejście do klienta – wypełnione empatią, partnerskie, całkowicie niedyrektywne, dostrzegające i ceniące godność człowieka oraz pogodzone z jego wolnością wyboru, a mimo to wspierające w braniu przez klienta życia w swoje ręce, odnajdowaniu tego, co kluczowe w jego codzienności.
A jeszcze inni zapożyczają jedynie techniki i metody logoterapeutyczne zależnie od tematu czy potrzeb danego klienta, z którym pracują. Problemami, jakimi zajmuje się ten nurt są: poczucie utraty sensu życia, a przez to – pustki egzystencjalnej, doświadczenie kryzysu egzystencjalnego, czy kryzysu wartości, a także nerwica noogenna (nadwrażliwość lękowa), lęk przed śmiercią, natręctwa. Bardzo ceniona jest logoterapia wśród osób pracujących z osobami chorującymi przewlekle, na przykład z pacjentami onkologicznymi, również w zaawansowanej fazie choroby. Doskonałym zastosowaniem myśli logoterapeutycznej w psychoonkologii jest psychoterapia skoncentrowana na sensie autorstwa Williama S. Breitbarta. Stworzył on cykl siedmiu grupowych spotkań o kierowanej tematyce przeznaczonych dla pacjentów onkologicznych leczonych objawowo. Metodę tę można jednak śmiało stosować również w pracy indywidualnej z pacjentem chorym przewlekle na różnych etapach leczenia. Tematyka i treść kolejnych spotkań jest następująca:
1. Pojęcia i źródła sensu – wprowadzenie do interwencji opartej na sensie.
Ćwiczenia związane z doświadczeniami.
Wymień jedno albo dwa doświadczenia lub momenty, kiedy miałeś szczególne poczucie sensu życia (mogą to być sytuacje doniosłe lub codzienne), na przykład coś co pomogło Ci przetrwać trudny dzień, albo czas, kiedy żyłeś pełnią życia.
2. Rak i sens – tożsamość przed i po zdiagnozowaniu raka.
Ćwiczenia związane z doświadczeniami.
Napisz cztery odpowiedzi na pytanie „Kim jestem?”. Mogą one być pozytywne lub negatywne i zawierać cechy charakteru, cechy zewnętrzne, przekonania, rzeczy, które robisz, ludzi, których znasz i tak dalej. Odpowiedzi mogą się zaczynać przykładowo od: „Jestem…” lub „Jestem kimś, kto…”. Jak choroba wpłynęła na Twoje odpowiedzi?
3. Doświadczone w przeszłości źródła sensu – pozostawianie dziedzictwa (przeszłość- teraźniejszość- przyszłość).
Historyczny kontekst życia. Ćwiczenia.
– opowiedz nam historię swojego nazwiska,
– opowiedz nam o swoim życiu i historii swojej rodziny,
– jakie są Twoje największe osiągnięcia i z czego jesteś najbardziej dumny?
– czego takiego nauczyłeś się o życiu, co chciałbyś przekazać innym?
4. Źródła sensu związane z postawami – napotykane życiowe ograniczenia.
Sens i wartości związane z postawami: ograniczenia, skończoność życia.
– czy wciąż jesteś w stanie znaleźć sens codziennego życia, mimo jego skończoności?
– czy od momentu diagnozy czujesz sens czy utratę sensu życia, a może to, że życie nie ma wartości?
– czy myślisz o tym, czym jest „dobra” albo „sensowna” śmierć
– czy myślisz o tym, co dzieje się po śmierci.
5. Twórcze źródła sensu – aktywne zaangażowanie w życie (przez tworzenie i odpowiedzialność).
Sens wywodzący się z twórczych wartości i odpowiedzialności.
– za co jesteś odpowiedzialny?
– jakie są Twoje życiowe zadania?
– za kogo i dlaczego jesteś odpowiedzialny?
– jakie są Twoje niedokończone sprawy?
– jakie zadania chciałeś zawsze spełnić, ale jeszcze ich nie podjąłeś?
6. Doświadczeniowe źródła sensu – doświadczenie pełni życia przez miłość, piękno, humor.
Sens i wartości wynikające z doświadczenia. Miłość, natura, sztuka, piękno, humor.
– wymień i omów trzy rzeczy, które porażają Cię swoim pięknem i powodują, że chce Ci się żyć,
– wymień trzy rzeczy, które wciąż Cię rozśmieszają,
7. Podsumowania – refleksje i nadzieje na przyszłość.
– nadzieje na przyszłość – wymień trzy rodzaje nadziei (do czego dążysz?)
– pożegnanie.
Wyraźnie widać, że dzięki kierowanym przez terapeutę rozmowom czy zadaniom pacjenci są wspierani do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, bez względu na to, jaki to moment w ich życiu jest, terapeuta też pokazuje nie wprost, że każdy z pacjentów potrafi stanąć na wysokości zadania, jakim jest choroba, jej leczenie, uświadamia, że zawsze, nawet w sytuacji niepowodzenia leczenia, człowiek stoi przed możliwością dokonania rzeczy wartościowych, ważnych i że nikt inny nie może go ani zastąpić ani wyręczyć. Warsztaty pokazują, że głównym celem człowieka nie jest dążenie do przyjemności ani unikanie bólu, lecz właśnie odszukiwanie sensu, że można przygotować się przyjęcia nieprzyjemności, bólu, cierpienia, ale tylko wówczas, kiedy nada mu się znaczenie, wartość. Nie należy tego mylić z heroizmem czy dźwiganiem ciężarów ponad siły, a o dostosowanie się do sytuacji adekwatnie, realnie, zgodnie z posiadanymi, danymi możliwościami, w zgodzie z własnym systemem wartości, raczej z odpowiedzią na pytania: „Biorąc pod uwagę Twoje aktualne możliwości i zasoby, jaką istotną dla siebie wartość możesz urzeczywistnić? Jak – w swoim sumieniu – powinieneś/powinnaś postąpić?”
W logoterapii wykorzystuje się charakterystyczne techniki pracy, wspierające proces zmiany w człowieku korzystającym z jej założeń:
Dialog sokratejski
Często spotykana technika w logoterapii, która może być wykorzystywana również w innych nurtach psychoterapii. Polega ona na prowokowaniu refleksji nad sensem podejmowanych działań, a także sensem życia w ogóle. Najczęściej dialog ma postać filozoficznych pytań, które ukierunkowywane są na istotny aspekt ludzkiej egzystencji, nie znajdujący w pełni odbicia w świadomości pacjenta. Nazwa tej techniki odnosi się oczywiście do Sokratesa, który to znany jest z porównania filozofa do położnej – filozof pomaga wydobyć prawdę o drugim człowieku, tak samo jak położna pomaga wyjść dziecku z łona matki. To porównanie znajduje swoje odzwierciedlenie również w sposobie prowadzenia dialogu sokratejskiego w logoterapii.
Dla przykładu: W czym Pani jest podobna do mamy? W niczym. Proszę opowiedzieć jak mama radzi sobie z chorobą. Trudno powiedzieć, bo jest samodzielna i nie chce nic mówić. A proszę opowiedzieć w jaki sposób radzi sobie Pani z chorobą mamy? Ciężko. A czy Pani bliscy to wiedzą? Nie, raczej nie, bo im nie mówię, muszę ich chronić. To w czym jest Pani podobna do mamy?
Intencja paradoksalna
Istotą tej techniki jest wzbudzenie takiego nastawienia, aby pacjent zaczął pragnąć tego, czego się boi. Nie można utożsamiać opisywanej techniki z techniką paradoksu, opierającej się na terapeutycznej manipulacji. Intencja paradoksalna jest techniką świadomą i racjonalną – jej zastosowanie wymaga zgody pacjenta, więc nie może być w niej mowy o manipulacji. Terapeuta w tej technice zachęca swojego pacjenta do postąpienia wbrew swojemu lękowi, swoim obawom, np. osoba, która boi się publicznej oceny musi zapragnąć, aby stworzyć takie warunki, aby mogła, a przede wszystkim – bardzo chciała – być oceniana przez innych ludzi. Początkowo, zachęta tego typu może zostać przez pacjenta potraktowana jako absurdalna, może pojawić się śmiech, zdziwienie, żartowanie z propozycji terapeuty. Taka reakcja jest często punktem wyjścia do dalszej rozmowy. Istota intencji paradoksalnej to odblokowanie zdolności do przekraczania swoich ograniczeń psychicznych. Stąd, początkowy śmiech i zdziwienie pacjenta są nawet wskazane, ponieważ tworzą aurę absurdu, przez co łatwiej pacjentowi dystansować się do swoich objawów.
Podsumowując: ta metoda wykorzystuje zdolność do autorefleksji, transcendencji, polega na konfrontacji pacjenta z lękiem poprzez paradoksalne wyobrażenie, życzenie tego czego się pacjent boi. Tworzą ją trzy następujące po sobie, konieczne etapy:
1. określa się zakres lęku (myśli działania, czynności, sączący się niepokój, strach, lęk, napady lęku, panika, fobia) oraz poziom lęku (kiedy jest pobudzenie, kiedy już nie do wytrzymania),
2. formułuje się obraz w wyobraźni lub formułę paradoksalną, którą pacjent ćwiczy, musi być wykorzystane poczucie humoru pacjenta: tak mi się pani kojarzy?… (uśmiecha się?) – nie należy mylić jej z techniką paradoksu (jak wyżej),
3. próba wyobraźni, zobaczenie lęku w krzywym zwierciadle przez pacjenta, jeśli znajdzie ten obraz to formułujemy go lub formułkę paradoksalną i zalecamy pacjentowi ćwiczyć w sytuacji remisji lęku (kiedy czuje się najlepiej, wyczuwają aurę lęku jak w migrenie) lub w czasie relaksu.
Technika modulacji postawy
Technika modulacji postawy dotyczy uświadamiania hierarchii wartości i podejmowania związanych z tą hierarchią decyzji. Według Frankla istnieją następujące wartości: doznaniowe (np. miłość), twórcze (np. praca) oraz postawy (np. godność, honor). Jeżeli logoterapeuta pracuje z pacjentem, który doświadcza ciężkiego kryzysu psychicznego, a nie ma możliwości realizacji wartości twórczych i doznaniowych, wówczas należy skupić się na analizowaniu wartości postawy. Modulacja ma na celu zmianę sposobu przyjmowania swojego cierpienia w taki sposób, aby pacjent z pasywnego, stał się aktywny. Logoterapeuta może wykorzystać opisywaną technikę poprzez zadawanie pytań: Jak w Pana/Pani sytuacji można przeżyć to, czego Pan/Pani doświadcza z godnością? Jak Pan/Pani rozumie, co to znaczy „zachować twarz” w kontekście Pani/Pana przeżyć? Jak Pan/Pani może przyjąć to, co się zdarzyło tak, aby móc spojrzeć sobie w oczy?
Można też określić modulacje postawy jako zmianę wypracowanej u pacjenta postawy negatywnej na pozytywną, aby pobudzić motywację i polepszyć jakość życia (szablonowe, schematyczne postepowanie) dzięki trafnym argumentom, autorytetowi, uświadomieniu pozytywów i negatywów, niezbędne do tego jest zaangażowanie pacjenta, zaufanie do interwenta (tylko ja to mogę zrobić, choć mam z tym problem), wsparcie bliskich, pokazanie elementu przyszłościowego (po co to mi jest, po co to robię?). Chodzi też niejako o przejęcie kontroli nad słabością (Ty jesteś panem swych rąk, czy ręce Tobą rządzą?, Głowa rządzi Panem, czy Pan rządzi głową? No, ona mną. Proszę, poda mi Pan kawę? Zrobił to Pan mimo rozmowy o chorobie?). Stosując tę technikę należy pamiętać, że postawa przejawia się w ocenie – emocjonalna, wiedzy – poznawcza, zachowaniu – behawioralna. Technika ta składa się z trzech etapów:
A. dobrowolnej decyzji o zmianie podjętej przy pomocy osób wspierających,
B. wprowadzenia realnej zmiany w realizację przy poczuciu sprawczości,
C. utrwalenia zmian (postaw alternatywnych) dzięki zauważeniu przez pacjenta, że wypracowany przez niego model zachowania, rozumienia, oceniania działa (sześć miesięcy jest potrzebne, żeby zmiana stylu życia weszła w nawyk).
Logodrama
W tej technice zadaniem pacjenta jest wyobrażenie samego siebie na łożu śmierci, w celu spojrzenia na swoje życie z dystansu. Taki zabieg ma pomóc w rozpoznaniu, jak pacjent postrzega w takich okolicznościach swoje życiowe cele. Ma on skonfrontować poziom swojego bieżącego zaangażowania w nie, z perspektywą śmierci. Według Frankla logodrama ma za zadanie uaktywnić w człowieku przeżywanie wartości trwałych, nawet w obliczu przemijania.
Funkcjonują w codziennej praktyce logoterapeutycznej również metody wspomagające stworzone przez profesora Kazimierza Popielskiego. Należą do nich:
– rozwijanie postaw alternatywnych (poszukiwanie konstruktywnych alternatyw wobec dotychczasowego doświadczenia, myślenia (dlaczego mam być uległy, będę przebojowy)),
– pozytywne autoinstrukcje (poszukujemy pozytywnych myśli, żeby dodać sobie odwagi, siły (stosownych do pacjenta)),
– poczucie humoru (wyrażanie humoru dającego dystans do problemu w związku z trudną sytuacją),
– terapia pięknem (piękno daje ukojenie, związana z relaksacją).
Często wykorzystywane są również metody graficzne (za Lilia Suchocka): metoda graficzna diagnostyczna, mogąca być podstawą do wzmacniania równowagi (co muszę, powinienem, chcę, mogę) oraz metoda analizy konceptów egzystencjalnych.
Na zakończenie zamiast podsumowania odrobina praktykowania logoterapii. Warto sprawdzić czy teraz w sytuacji, w której się znajdujecie, będziecie w stanie czuć wartości tej chwili, tego działania.
Otwórzcie się na swoje uczucia (i sumienie) i zadajcie sobie pytania: Co w aktualnym momencie – tu i teraz – jest dla mnie najbardziej wartościową możliwością? Jak najlepiej mogę wykorzystać bieżące okoliczności? Czy to jest dobry czas na czytanie tego artykułu? Jaką to ma dla mnie wartość? Czy to ma sens? A może czuję, że powinienem/powinnam w tym czasie zrobić coś innego? Zmyć naczynia, zrobić drzemkę, wyjść na spacer…? Zjeść? (…)
Sens chwili, sens życia.
Wachlarz wartości.
Szczęście jest jak motyl: kiedy usiłujesz je złapać, zawsze wymyka ci się z rąk. Ale jeśli cichutko usiądziesz, to może samo do ciebie przyleci.
Bibliografia:
UNM IDEAS in Psychiatry Public Lecture: William S. Breitbart, M.D.
(https://www.youtube.com/watch?v=ytuNRPjLypc)
Frankl, V.E. (2011). Człowiek w poszukiwaniu sensu. Wydawnictwo Czarna Owca: Warszawa.
Kamińska, A. (2018). Założenia logoterapii Viktora Emila Frankla a Wychowanie Człowieka. Sosnowiec: Wyższa Szkoła Humanitas.
Szczukiewicz, P., Szczukiewicz A. (2018). Logoterapia Victora Frankla w psychoterapii i poradnictwie psychologicznym. Annales Universitatis Mariae Curie – Skłodowska. 31, 2.
Langle, A. (2012). The Viennese School Of Existential Analysis The Search For Meaning And Affirmation Of Life. W: Barnett L, Madison G (Red.) Existential therapy: Legacy, vibrancy, and dialogue. New York: Routledge, 159-170.
Langle, A. (2003). Analiza egzystencjalna — poszukiwanie zgody na życie. Psychoterapia, 2(125), 33-46.
Grzesiuk, L. (2005). Psychoterapia. Teoria. Podręcznik akademicki. Warszawa: Eneteia.
von Kirchbach, G. (2002). Ogólne wprowadzenie do logoterapii i analizy egzystencjalnej. European Psychotherapy, 1 (4), 33-46.
Frankl, E. V. Człowiek w poszukiwaniu sensu, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2015.
Oryginał za Goethe, Lata nauki Wilhelma Meistra : „Jeżeli (…) bierzemy ludzi takiemi tylko, jak są, to robiemy ich gerszemi; jeżeli zaś traktujemy ich tak, jakby tem byli, czem być powinni, to ich posuwamy tam, dokąd posunięci być mogą”.
Autorka: dr Katarzyna Cieślak, psycholog, certyfikowany psychoonkolog PTPO i certyfikowany superwizor psychoonkologii PTPO, w 2019 r. zdobyła tytuł doktora nauk medycznych na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, pracuje jako wykładowca, szkoląc przyszłych lekarzy i inny personel medyczny. Od 14 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz szkoląc Ochotniczki i liderki klubów Amazonek. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.
Artykuł powstał w ramach projektu pt.: „Wydawnictwa dla Amazonek”, który realizowany jest dzięki dofinansowaniu ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Życie wyśle Ci pewną wiadomość. Jeśli wiadomość do Ciebie nie dotrze, da Ci nauczkę. Jeśli nie zrozumiesz nauczki, pojawi się problem. Jeśli nie rozwiążesz problemu, zacznie się kryzys.
Brett: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół
Cierpienie może być przetworzone (…) w życie.
Shapiro
Kryzys psychologiczny jest stanem spostrzegania jakiegoś zdarzenia lub sytuacji jako niemożliwych do wytrzymania, trudności przekraczających możliwości osoby oraz jej mechanizmy radzenia sobie. Do momentu, aż osoba nie dozna uwolnienia od niełatwych emocji, kryzys ma możność powodowania poważnych zmian dysfunkcjonalnych w sferach somatycznej, poznawczej, behawioralnej, afektywnej. Cechami charakteryzującymi kryzys psychologiczny są: może wystąpić u osoby całkowicie zdrowej psychicznie, występuje on w odpowiedzi na sytuację subiektywnie, ekstremalnie trudną, ryzyko jego wystąpienia zależy zawsze od indywidualnej odporności na stres i subiektywnej oceny znaczenia wydarzenia krytycznego jako zagrożenia (sytuację, którą, ktoś może rozwiązać sam, dla kogoś innego może być ponad siły, nawet w dokładnie takich samych okolicznościach), towarzyszy mu zawsze doświadczenie utraty kontroli nad sytuacją i własnym zachowaniem oraz lęk, bezsilność, dynamiczna zmienność emocji, wyczerpanie dostępnych sposobów radzenia sobie, wyczerpanie zasobów i środków zaradczych, dotyczy on całego życia i wszystkich poziomów funkcjonowania człowieka. Objawami przejawiającymi się w różnych sferach życia człowieka są:
– na poziomie somatycznym: organizm zmobilizowany do walki – między innymi: napięcie mięśni, ukrwienie kończyn, bóle zawroty głowy.
– na poziomie poznawczym: między innymi: upośledzenie i załamanie zwykłej zdolności rozwiązywania problemów, zaburzenia koncentracji.
– na poziomie behawioralnym: między innymi: niezdolność do pełnienia zwykłych funkcji/ról życiowych (jako pracownik, matka, narzeczony, kolega, mąż – opisaniem odzwierciedlającym ten stan jest pytanie: kim jestem i co mam robić?!).
– na poziomie emocjonalnym: między innymi: lęk, przerażenie, bezsilność, bezradność, rozpacz (mówi się o często opisując kryzys o regule trzech B: beznadzieja, bezsilność, bezradność).
Możemy też poprzeć się obrazem ‘fenomenologicznym’ doświadczenia kryzysu, niejako obrazu człowieka w kryzysie stworzonych przez kursantów Grupy Acan:
obszar myśli:
„to koniec”, „beznadzieja”, „to niesprawiedliwość”, „o co chodzi?”, „dłużej nie wytrzymam”, „chyba zwariuję”, „musi być jakieś wyjście”, „chaos”, „co jeszcze może mi się przydarzyć?”, „jestem do niczego”, „co inni pomyślą?”, „nie ma wyjścia”,
„skończyć z tym”, „uciec”, ” zawalczyć”, „schować się”, „rozwiązać”, „postarać się nie pławić w emocjach”, „znaleźć pomoc”, „zobojętnieć”, „zaakceptować”, „pogodzić się z tym”, „nie zawieść pomimo wszystko”, „zrobić coś by się skończyło”,
obszar działań:
„wycofuję się”, „proszę o pomoc”, „podejmuję ryzyko”, „rozmawiam”, „organizuję pomoc”, „tłumaczę się”, „czekam”, „zdobywam informacje”, „nie daję poznać po sobie…”, „uczę się nowych rzeczy”, „walczę”, „uciekam”,
obszar wrażeń:
spięcie, zmęczenie, bezsenność, płacz, suchość w gardle, dławienie, pocenie się, kołatanie serca, rozkojarzenie, drżenia, tiki, zaburzenia łaknienia, ucisk w żołądku, gorąco – zimno, duszność, poczucie ciężaru rąk i nóg, wrażenie ciężaru na klatce piersiowej, ból głowy.
Literatura przedmiotu wskazuje trzy sposoby reakcji na kryzys, opisywane już nie wprost przez literaturę piękną z kolei: Jedni rodzą się i przesypiają całe życie, a potem umierają. Drudzy rodzą się i wiedzą, że jeśli się nie obudzą, świat zwali im się na barki i zniszczy wszystko, co w istocie najcenniejsze. Świadomi tej wiedzy, otwierają oczy, zanim wydarzy się kataklizm. I są też trzeci, którzy ockną się dopiero po wielkim życiowym armagedonie. Umrą za życia, a potem staną się zupełnie kimś innym (E. T. Nowak: Grand Hotel Granit). Pierwszym jest samodzielne, efektywne radzenie sobie człowieka z kryzysem, jakby w warunkach idealnych. Po przejściu takiego kryzysu staje się on silniejszy, zmienia się, rozwija, jest bardziej współczujący. Drugim rodzajem jest pozorne uporanie się z kryzysem przy efektywnym blokowaniu raniących skutków, nie dopuszczaniu ich do świadomości. W różnych momentach życia człowieka tłumione doświadczenie daje znać o sobie, niejako przebija w chwilach zmagania się z trudami życia, niepozorna trudność w tej sytuacji jest niejako wzmocniona silniejsza nieadekwatnie jakby echem nieuporządkowanego kryzysu. Trzeci efekt to załamanie psychiczne. Czysta demonstracja niezdolności do dalszego życia bez otrzymania natychmiastowej, intensywnej pomocy. Gdyby chcieć sportretować człowieka w kryzysie należałoby go ująć w czterech wymiarach funkcjonowania: równowagi – nierównowagi, mobilności – nie mobilności. Równowagą określa się stan stabilności poznawczej lub emocjonalnej, pewna forma wyważenia, rodzaj pewności siebie. Przeciwnie nierównowaga jest brakiem lub destrukcją emocjonalnej stabilności, zrównoważenia, siły i pewności siebie. Natomiast mobilność jest stanem, w którym człowiek ma zdolność do samodzielnego dokonywania zmian lub radzenia sobie bez względu na poddanie się różnym warunkom, wpływom, potrzebom, nastrojom, emocjom, uczuciom, oznacza bycie elastycznym, zdolnym do przystosowywania się do świata fizycznego i społecznego. Na przeciwnym biegunie leży immobilność będąca stanem, w którym nie jest się bezpośrednio, natychmiast zdolnym do podejmowania samodzielnych działań i radzenia sobie bez względu na poddanie się różnym warunkom, wpływom, potrzebom, nastrojom, emocjom, uczuciom, oznacza bycie sztywnym w reakcjach, niezdolnym do przystosowywania się do świata fizycznego i społecznego. Jak rozpoznać osobę w kryzysie? Co ma niepokoić, być sygnałem do podjęcia pomocy? Na pewno naszą czujność powinien uruchomić fakt cierpienia osoby z powodu depresji, ostrego epizodu psychotycznego, ale też szoku, zaskoczenia, ciężkiej żałoby, utraty, utrzymujący się – mimo upływu czasu – lęk zamrażający funkcjonowanie człowieka. Warto zreflektować czy człowiek, z którym mamy do czynienia nie jest zagrożeniem dla siebie i innych, czy nie wymaga hospitalizacji z powodu na zażycie niebezpiecznych dla zdrowia i życia substancji. Aby udzielić adekwatnej pomocy osobie w kryzysie psychologicznym należy uwzględnić jej stopień mobilności. W zależności od jej stopnia powinno się uruchomić postawę: niedyrektywną, współpracującą, dyrektywną. Podejście niedyrektywne jest uzasadnione, gdy doświadczający kryzysu jest mobilny, zdolny do adekwatnego odbierania informacji, ich przetwarzania, podejmowania decyzji i celowych działań. Jego emocje są przez niego kontrolowane. Pomaganie niedyrektywne to mobilizowanie tych zasobów i umiejętności, które są w potrzebującym pomocy, to wskazanie bardziej trafnego rozumienia konsekwencji wyborów podejmowanych podczas rozwiązywania problemu, ułatwianie osobie w kryzysie lepszego rozumienia przez nią jej uczuć, potrzeb, celów. Podejście współpracujące z kolei, jest wskazane wówczas, gdy osoba przeżywająca kryzys nie jest na tyle silna by móc skorzystać z pomocy niedyrektywnej, ale jest na tyle sprawna by być partnerem w wychodzeniu z problemu. Osoba taka może być w pełni partnerem w: określeniu problemu wywołującego kryzys, rozważaniu możliwości rozwiązań oraz planowaniu odpowiednich kroków. Pomagający chwilowo ma rolę niejako czasowego katalizatora, doradcy, osoby wspierającej, ułatwiającej mierzenie się z działaniami. W końcu podejście dyrektywne jest zalecane w sytuacji, kiedy człowiek jest oceniany jako zbyt immobilny, by móc zmagać się z przeżywanym kryzysem. W tym wypadku pomagający musi dokładnie określić problem, musi być przewodnikiem i osoba decyzyjną. Wielu zadawało sobie pytanie czy można określić w jaki sposób ktoś zareaguje na kryzys. Otóż zależy to od bardzo wielu zmiennych: czynników medyczno-fizycznych, socjokulturowych, psychologicznych, od indywidualnego rozumienia kryzysu, nadania mu odpowiedniego znaczenia, od wieku, wiary, płci, czynników kulturowe, aktualnych warunki bytowania,
osobowości, doświadczonych wcześniej chorób psychicznych, doświadczeń zbieranych w trakcie życia.
Aby potrafić i nie bać się pomagać osobie w kryzysie trzeba być otwartym, mieć wiedzę i znać różne sposoby i źródła, którymi się można podeprzeć w sytuacji niełatwej dla ratownika. Poniżej parę wskazówek. Pomocy można również szukać pod następującymi numerami telefonu:
Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji – (22) 594 91 00 – każda środa i czwartek w godz. od 17:00 do 19:00,
Antydepresyjny Telefon Zaufania – 22 654 40 41 – więcej informacji,
Telefon Zaufania dla Dorosłych w kryzysie emocjonalnym – 116 123 – bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych w kryzysie emocjonalnym, czynny przez 7 dni w tygodniu w godz. od 14:00 do 22:00,
Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111 – czynny codziennie w godz. od 12:00 do 22:00; można się również skontaktować, wysyłając anonimową wiadomość online przez www.116111.pl/napisz,
Telefon zaufania dla dzieci – 800 080 222 – linia całodobowa i bezpłatna (Fundacja Itaka),
Telefon dla Rodziców i Nauczycieli – 800 100 100,
Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka – 800 121 212 – czynny od poniedziałku do piątku w godzinach w godz. od 8:15 do 20:00,
800 702 222 – Centrum Wsparcia Fundacji Itaka, jest całodobowe. Możesz także napisać tutaj: porady@liniawsparcia.pl,
22 484 88 01 – Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji Itaka, czynny w poniedziałek i czwartek w godzinach 17:00-19:00,
Warto też, żeby zapamiętać słowa Eckharta Tolle’a (Potęga teraźniejszości): …w każdym kryzysie ukryta jest szansa… oraz Emily Giffin (Coś niebieskiego): W chwili największej ulgi w moim umyśle wreszcie coś zaskoczyło i zrozumiałam, co mnie tak martwiło w ciągu ostatnich dni. Nagle wszystko stało się zupełnie jasne. Być może właśnie tak działa kryzys: otwiera ci oczy na to, co cały czas było tuż obok. Dobrze będzie poprzestać na stwierdzeniu, że dobrze przeżyty kryzys wzbogaca, mimo że każdy człowiek wolałby nie bogacić się na własnym cierpieniu i bezsilności, tak samo jak nie chciałby szlachetnieć, skoro to cierpienie uszlachetnia. Jednak skoro takie zdarzenia wywołujące kryzysy muszą mieć miejsce, to starajmy się na nie przygotować, poznajmy swoje mocne strony, bogate zasoby i silne oparcie. Nie znaczy, że nie będzie bolało, ale na pewno wyjdziemy obronną ręką.
Badura – Madej W., Wybrane zagadnienia interwencji kryzysowej. Poradnik dla pracowników socjalnych (1996). Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego.
Bronowski P., Kaszyński H., Maciejewska O. (2020). Kryzys psychiczny. Odzyskiwanie zdrowia, wsparcie społeczne, praca socjalna. Warszawa: Difin.
Jagas, M., Kozioł, M. (2013). Żyj najlepiej jak potrafisz. Wrocław: Fundacja Wspierania Onkologii Dolnośląskiej.
James R. K., Gilliland B. E. (2006). Strategie interwencji kryzysowej. Pomoc psychologiczna poprzedzająca terapię. Warszawa: Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wydawnictwo Edukacyjne PARPA.
Jośko, J. (2007). Stres w chorobach przewlekłych. Warszawa: PZWL
Goodhart, F., Atkins, L. (2012). Drugie życie po raku. Warszawa: Wydawnictwo Nasza Księgarnia.
McKay, J., Hirano, N. (2002). Chemioterapia, radioterapia. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Pająk, P., (red.) (2013). Siły, które pokonają raka. Psychologiczne terapie wspomagające w chorobie nowotworowej. Kielce: Wydawnictwo Charaktery.
Pilecka, B. (2004). Kryzys psychologiczny. Wybrane zagadnienia. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego.
Autorka: dr Katarzyna Cieślak, psycholog, certyfikowany psychoonkolog PTPO i certyfikowany superwizor psychoonkologii PTPO, w 2019 r. zdobyła tytuł doktora nauk medycznych na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, zatrudniona na stałe w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu oraz na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, pracuje jako wykładowca, szkoląc przyszłych lekarzy i inny personel medyczny. Od 14 lat współpracuje z Poznańskim Towarzystwem „Amazonki” i Federacją Stowarzyszeń „Amazonki” wspierając osoby po leczeniu raka piersi oraz szkoląc Ochotniczki i liderki klubów Amazonek. Posiada szeroką wiedzę na temat specyfiki funkcjonowania kobiet z rakiem piersi oraz osób z innymi schorzeniami onkologicznymi.